photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 LISTOPADA 2010

my things, in my diary

my things, in my diary. kolejny raz jednym kliknięciem kasuje wszystkie wystukane literki. myśli zbyt przesiąknięte zapachem strachu, poczuciem niepewności. te same myśli, które pogubiły się gdzieś między matematycznymi zadaniami, a tandetną komedią, która zawsze doprowadza mnie do ujawniania skrajnych emocji, począwszy od śmiechu, poprzez wzruszenie, aż do histerycznego płaczu. tracę kontrolę, przeciwko nie mam nic. pewnie powinnam. tak jak i w tym momencie katować szare komórki, jakże cudownymi zadaniami z jakże najukochańszego przedmiotu. tymczasem ZNOWU robię to samo. zmęczona, leniwa niedziela. kubek ulubionej herbaty, ulubiona płyta, ulubiona piosenka. słodka melancholia, aż mdli. w takiej chwili zamykając oczy, nastawiam zycie na minimum. i to jest właśnie ten moment. moment, w którym do ataku ruszają wszystkie ukrywane tęsknoty. nie muszę wchodzić w rolę porcelanowej lalki, już nigdy więcej. nie zapomnę oddychać. tętno nadal pulsuje, choć w osłabionym tempie. otulę kark ciepłym szalem, pójdę tam. w tamto miejsce, moje miejsce. ono zna każdy problem, zna słony smak łez i słodki smak szczęścia. w słuchawkach męski głos będzie nucił mi ukochaną melodię. myśli zatańczą walca w rytmie melancholijnych dźwięków. ponoć wtedy najbardziej na świecie kocha się zachody słońca. potwierdzam. mam nieodpartą ochotę zostawić to wszystko, poddać sie, wziąć winę na siebie i uciec. jak najdalej. powstrzymuje tylko wiecznie nachodząca nadzieja, która nigdy nie gaśnie. jak słońce. jedynie chowa się gdzieś za horyzontem. i chyba teraz właśnie jest ten moment, brakuje słońca na niebie. łzy urządzą sobie wyścig po policzkach. zabraknie powietrza, mysli, rozsądku, rozmaże się tusz na rzęsach. emocje wkradną się zupełnie nieproszone. widok czerwonej tarczy chowającej się za horyzont, zmieniając fragment nieba w niezapomniene widowisko, rozczuli bardziej niż zwykle. zmierzajac się ze samą sobą, codziennie zaczynając od początku. kolekcja sytuacji problemowych powieksza się do nieokreslonych rozmiarów. poradzę sobie, nie udowadniając nikomu niczego. z tym, z tym i z tym też. może pisana mi jest szczęśliwa siódemka, a może i ósemka itd. mimo, że pesymizm wkradł się bokiem i prosi o wybaczenie, chociaż porzuciłam go już bardzo dawno temu. poradzę sobie, pomimo tych słabostek. a gdy już rozpadnę się na drobne kawałeczki bardzo chcę wierzyć w to, że właśnie wtedy znajdzie się ktoś kto pomoże mi ponownie uporządkować mnie samą. słowa nie dają wolności, słowa ograniczają. słowami nie da wyrazić się wszystkiego. dlatego wystarczy już tych słów, chociaż palce chciałyby wystukać ich jeszcze tutaj setki, a moze i tysiące.

 

P.S niech ktoś zabierze mnie w Bieszczady...

Komentarze

kiaraxd ładnie :):*
14/11/2010 15:57:07