boli mnie głowa. staram się udawać, że jest dobrze, ale czuję się strasznie grubo. brakuje mi bliskości coraz bardziej. fuck. help?
sylwester był wspaniały. pomijam już fakt, że poszłam na niego chora, mając gorączkę i rzygając kilka godzin
przed rozpoczęciem imprezy. wspaniali ludzie potrafią uzdrowić człowieka. no może nie fizycznie, ale mentalnie
jak najbardziej. mimo, że było mi strasznie zimno i ciężko, nie zabrakło powodów do śmiechu, zawsze znalazł
sie ktoś, kto w sylwestrowym szaleństwie zatrzymał się, usiadł do mnie na kanapę, wlazł mi pod kołdrę, przytulił,
dał buziaka i ruszył dalej. kocham tą atmosferę, do teraz czuję wokół siebie unoszący się zapach udanej imprezy.
przez te kilka dni nieobecności trochę poszalałam jeśli chodzi o jedzenie. w sumie to nie żałuję,
bo było dużo ruchu. spacery, ćwiczenia, tancerz. dziś mam ostatni dzień rozpousty, od jutra
zaciskam pasa i chudnę! a dziś nie jadę do internatu co wiążę się z tym, że nie idę jutro do szkoły. z bólem
głowy leże cały dzień w łóżku i sie opierdzielam. bo obiedzie książka a na dobry sen jakiś film. postanowienia
noworoczne są dopiero w przygotowaniach, nie miałam wcześniej czasu na to 'głupstwo'.
jak Wam minął sylwestr myszki?
_________________________________________________
"moim zdaniem nie można wymagać żeby ludzie zaczynali realizować postanowienia norowoczne
już w Nowy Rok. jest to przedłużenie sylwestra, więc palacze są w ciągu i nie należy oczekiwać, że mając tyle nikotyny
w organizmie, przestaną palić równo z wybiciem północy. przechodzenie w Nowy Rok na dietę też nie jest dobrym
pomysłem, bo nie możesz odżywiać się racjonalnie. musisz mieć swobodę jedzenia tego, co w danej chwili
pomaga ci na kaca. myślę, że byłoby dużo senswoniej, gdyby realizacja postanowień noworocznych
zaczynała się drugiego stycznia."