ROCK THE HOUSE
znowu to samo. nie chcę mówić o wczorajszym dniu, bo było sporo
nadprogramowych kalorii. żałuję- to oczywiste, ale nie można oglądać
się za siebie, tylko przeć z całą siłą do przodu. tak właśnie robię.
powinnam zważyć się jutro, ale przesunę to 'na po świętach', czyli
pewnie na wtorek. obawiam się świąt, wcześniej myślałam że dam
sobie doskonale radę, ale skoro wczoraj zawaliłam to pewnie w święta
też nie pójdzie mi najlepiej. ehhhhhh..
mam ogrom roboty, muszę posprzątać, pomóc mamie piec ciasta, spotkać
się ze znajomymi, w końcu ustalić co z sylwestrem(?) i iść biegać.
swoją drogą, ciekawe czy zmieszczę się w sukienkę...
później edit. napiszę ile kalorii pochłonęłam. co słychać?