NOBODY'S CHANGE MY MIND
cholera jasna! muszę przestać pić! zawsze kiedy przychodzi weekend,
nawet jak nie mam ochoty się uchlać, to później i tak kończę rzygając
gdzieś pod płotem. jestem na to za słaba, po dwóch piwach w mojej
głowie i żołądku dzieją się takie rzeczy, że szkoda gadać. a potem włącza
mi się niesamowite ssanie i jem, jem jem... no i zawaliłam. jestem na siebie
ogromnie wkurzona, ale nie chcę o tym myśleć. muszę walczyć dalej i
mam ogromną motywację.
muszę zacisnąć pasa, bo ostatni spadek wagi mnie nie zadowala. trzeba
ograniczyć jedzenie i wziąć się za ćwiczenia. dociera do mnie, że muszę
ćwiczyć. zaraz idę biegać bo szału już dostaję.
bilans: 2 chrupkie z pastellą (100)
jogurt naturalny z ziarnami (128)
mandarynka (30)
będzie pomidorowa ?
razem: ???
poźniej zrobię edit. tymczasem kończę referat z fizyki o akustyce, piszę
szybko list na angielski, ścielę łóżko i ruszam biegać!
co łychać?