Nie lubię tych wieczorów, gdy skulam się pod kołdrą na łóżku, przytulam do poduszki i usiłuję opanować myśli, które rozpierdalają mi głowę. Próbuję się powstrzymać, nie chcę tego znowu robić, ale mimo moich starań, łzy lecą same no. Chyba każdy miewa chwile słabości, ale kurcze.. coś długo ;/ ;c
Dobrze, że mam osoby, które są przy mnie bezinteresownie nie bacząc na to czy mają z tego korzyść. A takich ludzi powinno być najwięcej!