Czasem w życiu człowieka przychodzi taki czas,
że po prostu nie wie co sądzić, co myśleć, reakcje
ludzi doprowadzają go do obłędu i zachwiań emocjonalnych.
Wydaje mu się, że wszystko składa się przeciwko mu i wiesz
co ? To prawda bo nieszczęścia chodzą grupami,a szczęście
no cóż dryfuje w pojedynkę ( ... )
wiesz jak często robię coś przeciwko sobie. jak biorę oddech wdychając to usyfione powietrze,
przesiąknięte kłamstwami, zdradami i innymi okrucieństwami. jak często muszę patrzeć na rzeczy
których nie chce widzieć, i to nie kwestia tego żeby zamknąć oczy. jak często nie mam chęci, żeby
wstać z łóżka, nie mam ochoty na nic. ulubione lody, film, muzykę czy kogoś obecność.
jak często za uśmiechem skrywam smutek. jak często chcę rozwalić lustro bo widzę tam siebie,
jak często mam ochotę się poddać,wypisać z życia. jak najnormalniej mam dosyć wszystkiego, a najbardziej to siebie.
Czemu się tak zachowuje? Bo mam kurwa dość.. świata, ludzi, ich zachowań i szyderczych uśmiechów. Tego ze cos jest takie zanim zdążyło stać się zupełnie innym, tego ze wszystko kolejny raz cholernie boli bez większego powodu. Mam dość tego kim się powoli staje, mam dość wypowiadanych słów i ich znaczeń.
Mam dość tego tak po prostu.. chwilowo i zwyczajnie.
ym nie rozumiem,nie chce rozumieć kiedyś potrafiliście rozmawiać ze sobą po kilkanaście godzin czekaliście na rozmowę ze sobą było to po prostu nie wiem czy przyzwyczajeniem ale czymś, że jednak rozmowa pomagała było inaczej a teraz ? co to miała być za rozmowa w końcu siebie usłyszeliśmy a rozmowa brzmiała jak by chciała a nie mogła bardziej to był monolog polegający na tym pytaj a będziesz wiedzieć a ja w między czasie tobie odpowiem . do kitu z tym .
tss..
Kocham cię ściano
za twoją cierpliwość
z jaką słuchasz mojego płaczu..