A więc tak... czas leci. Raz jest fajnie a raz nie. Najgorsze że częściej jest źle niż dobrze. Ostatnio...znaczy już jaaakiś czas temu zostałam 'Ciocią DOBRA RADA'. i chyba nawet nieźle mi to wychodzi bo coraz częściej ludzie mnie proszą o rady. No choć nie zawsze proszą są przypadki<dokładnie jeden> w których sama przystąpiłam do pomaganio-doradzania. Mam nadzieje że i tym razem moja intuicja mnie nie zawiedzie. Ale dość o tym.
Ostatnio mam straszną chuśtawkę nastrojów. Raz nieposiadam się z radości, a chwile potem mam ochote płakać albo skoczyć z dachu... W sumie nie jestem pewna czym to jest spowodowane. Może dopadła mnie jesienna handra, a może po prostu nie zawsze może być tak kolorowo jak by się chciało by było. A szkoda... Podobno sami jesteśmy władcami własnego losu. Ale czy tak naprawde jest.? A może to wszystko co nas spotyka jest już z góry zaplanowane.? Może jesteśmy tylko pionkami w czyjejś grze. Może nasz świat to oryginalna wersja simsów, tyle że cholernie nie dopracowana... Tak szczerze to w sumie to pasuje. Ktoś tam z góry rządzi naszym życiem, i choć nam się wydaje że sami podejmójemy decyzje On podejmuje je za nas.... A może ludzie sami spierdalają sobie życie i potem szukają najprostsze wytłumaczenia czemu jest tak a nie inaczej. Bo sami nie potrafią się przyznać do tego że spiepszyli sobie życie i nie potrafią się do tego przyznać. Ja potrafie. Wiem że nie jedno już spierdoliłam w swoim życiu. Ale najbardziej zaskakujące jest to że znam rozwiązanie na każdy problem osoby zwracającej się do mnie o pomoc czy radę, ale gdy chodzi o mnie nie umiem sobie sama pomóc. Czemu gdy ktoś ma problem którego pozornie nie da się rozwiązać, ja potrafię znaleźć wyjście z tej sytuacji. Lecz nawet z najmniejszą błachostką potrzebuje pomocy innych. Czy to ze mną jest coś nie tak, czy tak zbudowany jest ten świat.? Bo jeśli to ten świat jest taki, to jest to najgorszy wymysł jaki może być... tak sobie teraz myśle że chyba czas coś tu pozmieniać. I nie wystarczy tylko wmawiać ludziom żpe jest lepiej jak to się często robi. Temu światu jest jak najszybciej potrzebna jakaś psychoterapia. A mi to chyba jako pierwszej. I do tego najlepiej solidna dawka psychotropów, może by mnie jakoś ogarnęły. Bo jak na razie to ja się totalnie nie ogarniam.....