Och, ach wreszcie wspaniały dzień na Wiśniowej. Tak dawno tam nie byłam ;( Gdy przyjechałam kto czułam jakby się nic nie zmieniło jakbym wgl nie wyjeżdżała. Nie chodzi o to, ze nic się nie zmieniło, bo zmieniło i to dużo, ale po prostu ja tego nie czułam. Czułam jakbym znów była w 6 kl i jak co dzień szła do Kamilci. Ale niestety nie jestem już w 6 kl i nie zmienię tego, nie mam wpływu na to, że tam nie mieszkam. Powracając tam, choć na tak krótko zrozumiałam, że choć tak daleko Wiśniowa zawsze będzie we mnie, choć już tam nie jestem to zawsze mogę liczyć na osoby stamtąd i nigdy się na nich nie zawiodę. Hmm niestety tylko tam mam tak dobrze, bo jak na razie w NS to mnie chuj strzela i się wszystko jebie. Są to rzeczy, na które też nie mam wpływu. Nie lubię, tu być, bo gdy chcę pomóc komuś stąd otrzymuję w zamian podziękowania cierpienie i odwrócenie się ode mnie. Przyznaję jestem osobą, którą trudno zrozumieć, ale nie oznacza to, że odwracam się JA od przyjaciół, nigdy nie zostawiam moich przyjaciół, ale ostatnio się kilka osób stąd odwróciło ode mnie i odeszło bez żadnego wyjaśnienia, nie żegnając się, nie mówiąc nic. Na wyjaśnienie dostałam tylko, że zmieniłam się i olewam przyjaciół. Ja się nie zmieniam przykro mi, że bliżej mnie poznałaś i uważasz, że to ja się odwróciłam od ciebie, ale ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobiła po prostu nie rozumiem, czemu masz tak chłodny stosunek do mnie od pewnego już czasu, to ty się do mnie nie odzywasz i odwracasz ode mnie nie ja. Czas przestać być niepoprawną optymistką i zacząć patrzeć na życie takie, jakie jest bez nadziei na lepsze jutro.
Dziękuję Paulinie, Agnieszce, Kamili, Marlenie, Ernestowi i reszcie za fajny dzień <3 wreszcie poczułam się dzięki wam dobrze przez chwilę :3