Czy Wy też macie takie wrażenie, jakbyście żyli w pętli?
Czego nie zrobicie, jak dobrze już nie jest nagle 'jeb' i od początku..
Ja mam już tak parę lat.
Już jest dobrze. Wszystko zaczyna się układać.
I nagle wracam.
Wszystko się pierdoli.
Z czasem tracisz ludzi, nie masz już na kogo liczyć.
Zostajesz sam ze wszystkim.
Ja powiem tyle, że już sobie nie radzę.
Psychicznie jestem wrakiem.
I nie sądzę, że da się to jeszcze jakoś naprawić.
Co z tego że będzie dobrze przez tydzień, dwa.
Potem wszystko się zacznie od nowa..
Mam wrażenie, że nie uczę się na swoich błędach.
Ale, że inni też tego nie robią. I ranią cały czas..
Za każdym razem mocniej.
Tyle, że każdy ma swój limit.
A mój się już wyczerpał..
Za każdym razem to działa tak samo.
Staje się obojętna. Na to wszystko.
Jestem już zmęczona..
Ale.. Przecież za chwilę będzie dobrze.
Na chwilę.
Czy na tym to polega?
Nie sądzę..
Nie powiem, że będzie dobrze. Bo już w to nie wierzę.
Mam tylko nadzieję, że inni się obudzą nim będzie za późno.