Don't kill yourself..

Szczęśliwa?

Nie.

Nie wiem..

Wszystko miało być już tak idealnie..

Zaręczyny. Koniec problemów..

Okazuje się, że to nie jest takie łatwe.

Kiedy zawiodłaś się na kimś raz.

Nie da się zaufać drugi.

Mimo starań.. Płaczu.

Na codzień się uśmiecham. Bo tak jest łatwiej..

Unika się zbędnych pytań.

Potrzebuję pomocy.

Ale nie proszę o nią.

Aktualnie jestem na etapie "upij się i skocz"..

Nie wiem czy to rozwiązanie jest dobre..

Psychicznie jestem wykończona.. Mam dość.

Nie mam już sił.

Posprzątałam jeden syf ale ciągle znajduje kolejny.

Nie da się tak..

Nie jestem głupia. Wiem kiedy ktoś kłamie.

Nauczyłam się tego.

Ale nie potrafię uciec.

Nie tym razem...próbowałam to naprawić.

Zwalczyć.

Ale nie da się.

Może jest już lepiej.. Może mi się tylko wydaje.

Ale nie wiem..nic już nie wiem.

W nic już nie wierzę.

Z dnia na dzień jest coraz to gorzej.

Już nie walczę.

Przestałam.

Brakło mi sił.

Nie wiem co przyniesie jutro.

Mam nadzieję że znajdę pomoc na czas.

Jeśli nie, to jest to pożegnanie.

Nie poddawajcie się nigdy i walczcie.

Do samego końca. Jeśli warto.

Nie niszczcie się, nie jeśli nie warto.

Nie kiedy wiecie, że żyjecie w kłamstwie.

Kiedy druga osoba się poddała i nie chce już pomocy.

Ja już mam dość walki.

Kiedy nie widzę, że coś się zmieniło.

Nie potrafię już tego dostrzec.

Kocham za mocno.

Za bardzo..

I to mnie niszczy.

Przepraszam, że nie dałam rady.

Że zawiodłam.