Bywacie czasem samotni?
Nie sami.. Tylko samotni.
W okół mnóstwo ludzi, każdy ma coś do powiedzenia..
Ale nikt nie potrafi wysłuchać..
Kłopoty w pracy, w życiu.. Ale co z tego jak ważniejsze jest czy będziemy np. jeść dzisiaj spaghetti czy się kochać.
Ktoś myśli że to się dla mnie najbardziej liczy..
Ale ja potrzebuje rozmowy. Wsparcia. A tego nie ma.
Nie to że nie kocham, bo kocham..
Ale czuję się samotna.
Nie mam komu opowiedzieć co u mnie.
Jak minął dzień w pracy.
Czy samochód odpalił prawidłowo.
Głupoty.
Przecież to moja wina, że nie zjedliśmy kolacji.
No przecież jakbym się sprężyła, to wróciłabym wcześniej..
Ale nikogo to nie obchodzi, że w pracy dochodzi do sytuacji, które powinny nie mieć miejsca..
Mobbing, krzyk, obrażanie..
A szef? Urlopuje się w Kenii.
A potem wróci i i tak będzie tak samo, bo ktoś jest kierownikiem i pracuje dłużej.
Jestem pod wrażeniem,że do tej pory tyle ludzi się zwolniło, a nikt nic nie mówi.
Jak jest na prawdę.
Mam nadzieję że karma wróci. I że ktoś tu mnie wysłuchał.
Tak. Mam problem. Nie wiem jak go rozwiązać
Bo kto mi doradzi? Chłopak, który ma problem, z kim pisze, wróciłam za późno, nie obchodzi mnie to itd...
Czy może rodzice dla których brat jest po studiach i jest wspaniały i nie ma problemów i wiedzie cudowne życie w innym mieście?
A może przyjaciółce, która ma problemu ze swoim chłopakiem i o niczym innym nie słyszę?
Ktoś mnie w ogóle słucha?
Halo..