photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 LIPCA 2013

I'm in love with that girl, so..

Wakacje. Poznaje kutno na nowo. Nudno tutaj. Ale czego oczekiwać od miasta, w którym 3 topowe miejsca to 2 speluny i "klub"...
Od początku lipca przeczytałem około 20 tysięcy stron mangi. Obejrzałem 3 anime. Wróciłem chwilowo do wiecznego nałogu. Cały czas szukam wymówek, by nie zmieniać swojego leniwego trybu życia. I zadziwiająco, tego potrzebowałem na chwilę obecną. 
O miłości mogę jedynie pomarzyć. Im głębiej patrze w swoje nieogolne oblicze, tym bardziej śmieszy mnie myśl, że ktoś mógłby się mną chociażby zainteresować. Rację miała O.
Abstrachując, zadziwiające jest to, że obie moje wielkie miłości - odpowiednio czasu gimnazjum i liceum - się ustatkowały. Jedna wyszła za mąż i ma dziecko. Druga szykuje się do ślubu. Wychodzi na to, że trzeciej dziewczynie której powiedziałem, że mi się podoba, trzeba zbierać na prezent ślubny. Taki mój los wspaniały. Thanks, God!
Trzecie podejście do wyznania, 10ty sposób wykorzystany w dość tchórzowski sposób. Trzecia klęska. Każdy musi być w czymś dobry. Ja tutaj nawet dochodzę do perfekcji.

 

Mam prawie 20 lat. Spaliłem większość mostów za sobą. Jestem na studiach, które są ciekawe, ale z drugiej strony obiektywnie patrząc, nie przyciągają mnie tak jak powinno to być. Nie wiem co będę robił po studiach. Nie mam dziewczyny. Nie mam ukochanej. Podoba mi się wiele pięknych koleżanek - jedna piękniejsza na swój sposób od innej. Moja fizjonomia raczej nikomu nie przypada do gustu. Uwielbiam muzykę. Coś tam umiem naszkicować. Fałszuję ciut mniej obrzydliwie od innych. Nie jestem wysportowany. Jestem chudy, długowłosy, brodaty - wieść gminna niesie, iż podobny do Gienka Loski.

Jestem Romantykiem - idiotą. Teoretykiem, który po tym jak kłamał drugiej w życiu dziewczynie i co później się działo, nie może się pozbierać. Który 3 krotnie został odrzucony. Który wierzy, że powiedzenie kocham cię to nie byle co. Że proste przytulenie może nieść więcej emocji niż przelizanie się, tak modne wśród moich rówieśników. Który może tylko marzyć, by nazwać kogoś swoją dziewczyną i robić wszystko, by była ona najpiękniejsza, najszczęśliwsza i najbardziej kochana na świecie. To moje credo. Słowa, słowa, słowa, jak mówił William z Londynskiego teatru.
Ale w tej historii słowo ciałem się raczej nie stanie. Happy endu nie będzie, wielkiego pocałunku przy świecach / zachodzie słońca raczej nie uświadczymy. Wszystko zatoczy koło i wasz uniżony spowiednik znowu zasiądzie z laptopem na kolanach, by zanudzić was swoimi wydumanymi mądrościami. Jeżeli ktokolwiek jeszcze chce to czytać. 

C'est la vie.