Schodziłam jak codzień po schodach,słuchając piosenki lecącej w słuchawkach.minęłam sklepik szkolny i nagle ktoś zaciągnął mnie w lukę pomiędzy szafkami.zobaczyłam Jego z łobuzerskim uśmiechem i tym piorunującym spojrzeniem.-co ty mi robisz?-wyciągając słuchawki z uszu próbowałam opanować emocje.niespodziewanie przybliżył się do mojej twarzy.-chciałem się przywitać.-nie przestawał się uśmiechać.-no cześć.-uniosłam jedną brew odwzajemniając uśmiech i próbowałam daremnie zabrać jego rękę,która cały czas trzymała moje ramię.-no ej.-zacisnął obydwie dłonie ma moich ramionach opierając mnie plecami o szafki i zagrodził sobą drogę.-buzi.-wręcz zarządał.-zagryzłam wargę po czym stając na palcach musnęłam jego wargi.-to takie trudne?-jedną rękę położył mi na biodrze całując w miejsce za uchem.-zamknęłam oczy starając się równomiernie oddychać.-nawet nie wiesz jak.-szepnęłam.