Bruno Mars i jego "Marry you" natchnęli mnie do napisania tutaj ;)
Tak siedze i myśle... ja pie*dole ale jestem szczęściarą! Przeszywa mnie zajebiste uczucie, trudno to określić jednym zdaniem... taka niewyjaśniona pewność tego, że nic się nie zepsuje, i ryjek mi się sam śmieje :) I wiem, że to już nudne, ale mogłabym nieustannie powtarzać że to TYYYYYYYYY jesteś przyczyną tego cudownego stanu!
Jeszcze do niedawna myślałam, że życie nie może stać się w większej cześci niebem na ziemi, ale Bóg mi Ciebie Pawle zesłał żebyś to uczynił, abym przynajmniej zaczęła wierzyć w lepsze jutro. Dziękuję, że sprawiłeś że jutra się nie lękam.
Kocham Cię <3