Jesli świadomie podejmujesz decyzję, która okazała się błędna, musisz postarać się to naprawić, albo po prostu pogodzić się z konsekwencjami.
Czyba zaczęło się od środy. Świetnym humorem, natłokiem planów, którkimi praktykami na ZOLu, przyjemną melancholiom ze wspomnieniami nad Wisłą przy łabedziach, ulicach...
A w czwartek obudziłam się minutę przed budzikiem, słysząć ptaki za oknem. A chwilę potem nie potrafiłam zapanować nad swoim tętnem. Świetne uczucie! Niespodzianki, adrenalina, zdziwienie to coś niesamowitego.
Dziewczęta, powiedzcie, ze nie. Nie chcę tak się czuć i być jak w naszej mega poważnej, melancholijnej, smutnej, depresyjnej rozmowie po obiedzie, przy babeczce, winie i spleśniałym soku, który smakował całkiem dobrze.
Zgubiłam sto złotych, czy nie nalezy mi sie jakieś zadośćuczynienie? ;>
Dzisiaj w nieszczęscny poniedziałek, obudziłam się tak samo idealnie jak w czwartek. Z niewyjaśnioną nadzieją. Nic nie spowodowało prawie-tachykardii. A jedyne co czułam to ogromną bezradność. Nie mogę być zawsze silna. Pragnęłam usiąść na środku pokoju i po prostu się rozplakać. Czekając nie wiem na co. Na wiem kogo. Wsparcie. Motywacje.
Ale pozbierałam się do kupy. Jak zawsze. I poszło. Pomocna muzyka a potem już tylko wkłócia, wenflony, strzykawki, leki, pampersy, rękawiczki, ludzie, uśmiechy- zbawcze działanie. Kolejny dzień za mną. Ciąglę do przodu oczekując niewiadomego, albo raczej realizacji wszystkich myśli krążących po mojej głowie.
A poza tym dwaj panowie w carrefourze z wózkiem wypełnionym ponad brzegi piwami na promocji i jeden z nich w "Wierności" i zielonej Lechii Gdańsk spowodowali mój niesamowity uśmiech, nad którym wręcz nie mogłam zapanować!
Mam nadzieję, że chcoiaż połowie pomogłam, bo sobie raczej mogłam tylko zaszkodzić. Nie tak trudno się z czymś pogodzić, potrzeba tylko trochę czasu. A teraz co? Znowu coś się stało. I co dalej? Czego oczekiwać? Co robić? Jak się do tego wszystkiego ustosunkować?
Może to tylko zła kumulacja uczuć i uwagi? Może to po prostu nie dla mnie... Może za dużo oczekuję od życia. Jednak za dużo czasu wymaga wyeliminowanie pewnych myśli i marzeń z umysłu.
Wyobraźnia ignoruje realia powodując rozczarowania.
Tak, to male rzeczy dają poczucie szcześcia, ale nie umiem zadawalać się byle czym, bylejakością.
Mam wrażenie, że już nikt, nigdy, niczego się nie domyśla. Nie wychodzi poza schematy. Nie walczy.
Im bardziej chcę, żeby było dobrze tym bardziej mi to ucieka.
To konkretne. Niezależne w pełni ode mnie. Bo całą reszta potrafię się zając :D
Chodźmy na zdjęcia. Tak po prostu. Jak kiedyś. Jak wtedy.
https://www.youtube.com/watch?v=tdueFn4OKTU
"-Jak długo nalezy oczekiwać zmiany na lepsze?
-Jesli chcesz oczekiwać-to długo."
Dziękuję, dobranoc, 4.45 już czeka, zegar tyka.