Skrzyżowanie. Czekam na czerwonym świetle. Moimi towarzyszami jest niewątpliwy fan idei JP 100%, który wcześniej obdarzył mnie pełnym uczucia spojrzeniem, oraz jakaś babcia z rowerem. Wszystkie samochody które miały przejechać, zrobiły to, pasy są puste. Dresiarz żeby zyskać tak potrzebny wszystkim czas przechodzi na drugą stronę. Robi to również babcia, przeprowadzając rower przez pasy, a później na niego wsiadając i jadąc dalej. Dresiarz jednak zatrzymuje się po drugiej stronie, odwracając się i patrząc na moją osobę, jakby na mnie czekał, traci w ten sposób tak ciężko zdobyte sekundy. Zapala się zielone światło i przechodzę niczym porządny obywatel. Kiedy go mijam zadaje mi pytanie:
- Ej ziomek, po co czekasz na czerwonym jak nic nie jedzie?
- Bo mogę.