"Umrzeć - to będzie wielka przygoda."
- Jeszcze jedną, proszę.
- Panie Davies, ma pan dosyć. Niech pan idzie do domu.
- Polej mi jeszcze.
- Nie poleję panu. Niech pan wraca do domu. I niech pan nie zapomni płaszcza, jak ostatnio.
Pan Davies spojrzał na niego podejrzliwie i po chwili stwierdził że być może ma rację. Powoli wstał i idąc wyćwiczonym, trzeźwym krokiem opuścił budynek, tym razem nie zapominając płaszcza. Lekko się kołysząc, szedł na stację. Drogę zajmowało mu myślenie, utrudniane przez nadmiar wypitego alkoholu. W tej chwili myślał za dużo i zbyt intensywnie. O rodzicach i ich śmierci. O braciach i o wujku Jimie. O dzieciństwie. O tym że George zginął w okopie, a Michael najprawdopodobniej był sodomitą. O swoich synach i żonie. O chorobach. O pieniądzach. A zegar w brzuchu krokodyla tykał coraz głośniej.
Kiedy ocknął się z myśli był już na stacji. Z ciemnego tunelu nadjeżdżało światło, dokładnie tak jak to powinno wyglądać. Stojący obok ludzie go nie obchodzili.
Nie potrzebował magicznego pyłu skacząc do przodu. Już wiedział co napiszą jutro w gazetach:
"Piotruś Pan rzucił się pod pociąg"
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika myrkull.