Dawne dni przepadły, odbijają się echem
Tych wszystkich twarzy z naszym wspólnym śmiechem
Urwanym jak hejnał tak po prostu
I czasem tak po prostu chciałbyś to wszystko zostawić
I być tam z nimi...
Matko. Ale zabolało.
Przeglądając teksty piosenek znalazłam kilka opisujących czas, przemijanie i głównie chodzi o to, że niektóre osoby mimo szczerych niechęci odchodzą. Wszystko się zmienia a najgorsze jest to, że nie ma się na to wpływu.
Nadal nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że to wszystko się skończyło.
Podświadomie jestem w przekonaniu, że jeszcze wrócimy. Jakby nigdy nic wejdziemy do tego samego budynku co zawsze, usiądziemy w stałych ławkach, patrząc w te same twarze, ciekawi następnych chwil, które następują jedna po drugiej bez najmniejszego wpływu, ale z nami.
Nie zważając na to ile czasu minęło nadal czuję się tak samo. I wiem, że to bezsensu.
Ale naprawdę trudno się odzwyczaić od pewnych osób jeżeli jest się z nimi tak niemiłosiernie oswojonym.
Przecież to koniec, ale mimo wszystko nie chcę się z tym nawet pogodzić.
Niby można uciec do spraw mało ważnych i, na chwilę zapomnieć. Ale to i tak wróci.
To straszne, że codzienność tak diametralnie się zmieniła. Przecież tak nie można.
Nie chcę tego zaakceptować. Nie może tak być.
Bezsens.