Królewska wiewióra, prosto spod Pałacu Buckingham!
Ogólnie - jest dobrze.
Szybko i przyjemnie minął mi weekend, naprawdę w uogólnieniu chciałbym takich więcej :)
Chociaż troche między nami zgrzyta, to nie martwię się, bo wiem, że potem i tak będzie dobrze.
Nie chcę takich sytuacji, ale z własnego doświadczenia wiem, że nigdy nie może być za pięknie.
Muszę trochę się ogarnąć, przestać robić te głupie rzeczy, które robię.
Tak jakoś mam teraz tylko do siebie żal. Bo to tak naprawdę jest tylko i wyłącznie moja wina.
Gdybym się zamknęła, uśmiechnęła i kiwnęła głową byłoby dobrze.
Ale boję się, że wtedy za bardzo wszystko by się we mnie skumulowało i w końcu bym wybuchła.
A tego nie chcę. shitshitshit.
Byliśmy dzisiaj na plaży, przyjemnie tak sobie ryjka wystawić do słońca, poczuć te ciepłe promienie które wesoło tańczą po mojej skórze.
Chociaż w pewnym momencie myślałam, że nie wyrobię, a pot leciał mi strużkami po plecach, to teraz siedząc w swoim pokoju, który jest zimny, smutny i ciemny mam ochotę wrócić do tej chwili.
A i wracam, zamykam oczy i hop - znowu tam jestem!
Ogólnie to ucieszyła mnie dzisiaj pewna wiadomość, ktoś, kto tyle czasu się nie odzywał nagle sobie o mnie przypomniał. Ale odmówiłam dzisiejszego spotkania. Innym razem, może jeszcze w tym tygodniu jakiś dzień się nada. A dzisiaj jakoś już mi się nic nie chciało a do tego mam tak dużo nauki..
Ale jeszcze dwa tygodnie (przynajmniej ja sobie to tak obliczam, a potem koniec nauki - ewentualnie czasami pojawię się w szkole) i lajcik totalny :)
Muszę spiąć w takim razie dupę i przeżyć te kilkanaście dni.
Dobra, uciekam.
Buziaczki