Coś mi nie pasuje. Jak zwykle do szczęścia niewiele brakuje.
Jest dobrze. Nawet nie myslę juz o tym, czy jest dobrze czy źle, więc musi być dobrze. Wyjeżdżam. Wyprowadzam się też. Byc może.
Zostawiam przeszłość za sobą, chociaż nie jest to moim postanowieniem, tak się dzieje i trudno coś na to poradzić, kiedy myśli się tylko o sprawach codziennych. Ogłupiająca rutyna. Szczęście, że ogłupiajaca, a nie ta przygnębiająca.
Powinnam coś zrobić, z tych rzeczy, które planowałam, ale nie mam sił. Potrzeba mi łatwej ścieżki.
W sumie mam nadzieje juz gasnącą, że cos się zmieni. A jak nie? Boję się. Tak wielu rzeczy. Nierealnie i realnie. Podświadomie i świadomie. Paranoicznie. Sama, długo nie dam rady. Wiemy to, wszyscy. Ty też wiesz. A może nie? Nie umiem być w umysle ludzi, których nie ma.
Zrobić cos produktywnego.