Walczyła tyle lat i wygrała, zdobyła. Ma go teraz przy sobie całego dla niej. Dosyć z dobrym znajomym, dosyć nawet z przyjacielem, teraz jest jej facetem i zrobi wszystko, by nie zniszczyć tego, co udało jej się osiągnąć. Wciąż nie potrafi cieszyć się pełnią szczęścia, bo wciąż nie może to do niej dotrzeć. Złapała szczęście za nogi i nie ma zamiaru go wypuszczać. Z niecierpliwością czeka na studencki czas, kiedy na dobre zagości w jej życiu, kiedy będzie od niej tylko o kilka przystanków autobusem, kiedy na zwykłe "potrzebuję Cię", będzie go miała za moment obok. Bliska zatopienia w szczęściu. I nie wierzy! Wciąż kurna nie wierzy! Potrafiła o tym marzyć, potrafiła więc także tego dokonać. Posiada teraz dostęp do tej nieodkrytej części jego wnętrza. Poznaje go na nowo. Tym razem od jeszcze lepszej strony. Wpada w to uczucie wciąż bardziej i bardziej. Opłacało się na niego czekać.