- Kochanie, skończ te przykłady, a ja musze porozmawiać z twoim bratem, dobra? Mogę porzyczyć tą książkę na chwilę? - Skinęła, a ja pociągnęłam Charlesa do sypialni i trzasnęłam za nami drzwi. - Czy ty wiesz co to jest za książka?! - warknęłam wkurzona. Uniósł brwi.
- Mia, mówiła, że jest super. - chwyciłam się za głowę.
- Okej. Tobie tez przyda się parę lekcji. Pierwsze pokażę Ci główny wątek tej książki. - zaczęłam szybko ją przeglądać, aż dotarłam do umowy zawartej między kobietą i mężczyzną w tej powieści. Jest tam wiele, naprawdę wiele erotycznych słów, momentów... w ogóle to jest okropnie erotyczne, ale to nie jest normalny seks.. to jest coś między bólem, a przyjemnością. Zawarte w tych momentach szczegóły opowiadają o zabawkach stosowanych podczas stosunku i stosowaniu ich. Charles przez chwile czytał, aż zobaczyłam jak się przeraził. W końcu ją zamknął.
- Cholera. - prychnęłam.
- No. Ona kończy już tą książkę. Więc tak. Ja z nią porozmawiam, ale Charles musisz oglądać co jej kupujesz, tak samo musisz mieć ograniczenia. Jeżeli ona będzie dostawać wszystko co będzie chciała zrobi się z niej rozkapryszona nastolatka. - był strasznie zmartwiony.
- Nie jestem dobrym bratem. - wyszeptał. Podeszłam do niego i chwyciłam go za twarz, żeby na mnie popatrzył.
- Jesteś. Jesteś za dobrym Charles. Ona potrzebuje kobiety, matki. Posłuchaj.. ja wiem, co ona czuję. Naprawdę. Tylko, że ja przeżyłam koszmar, więc wiem jak bardzo potrzebna jest jej rodzina. - puściłam go i się trochę odsunęłam. - Charles teraz musisz się zastanowić, dobra? - skinął. - Nie masz jakiejś byłej, albo dziewczyny która Ci się podoba? - przez jego twarz przeszło zaskoczenie, już coś chciał powiedzieć, ale mu przerwałam. - Ona potrzebuje czegoś stałego, rozumiesz? Jakiejś kobiety z którą o wszystkim będzie mogła porozmawiać. Mężczyzna taki jak ty jest jej równie potrzebny, więc nie myśl sobie, że jest inaczej. Wiem, że to co mówię, jest głupie, ale taka jest prawda. Charles... - przetarłam oczy. - posłuchaj. To może być trudne... - zamknął moje usta dłonią. Popatrzyłam na niego. - O co chodzi? Możesz mnie uznać za idiotkę, że tak mówię, ale... - znów mi przerwał.
- Cicho już. - był absolutnie poważny. Przez chwilę było cicho.
- Powiedz coś. - szepnęłam. Czułam się strasznie... powiedziałam mu coś co może go zniszczyć, ale ja wiem czego ta dziewczyna potrzebuję.
- Nie jesteś idiotką, a to co mówisz jest prawdą. - teraz on przetarł oczy wyraźnie zniesmaczony całą tą sytuacją. - Jest taka jedna dziewczyna. - poczułam ukłucie w sercu. Tego właśnie dla niego chcę, prawda? Popatrzył mi w oczy. - Jest niska, praktycznie mała i wygląda przy mnie jak małe dziecko. - zaczęłam łapać. - Ma przepiękne długie włosy, jest czasami strasznie irutyjąca, ale bywa cholernie seksowna. - podszedł bliżej. - Jest nadzieją dla mnie i dla Mii. Jest moją fascynacją i czuję, że bez niej bym nie dał sobie rady. - chwycił moją twarz w dłonie. - Chcę, żebyś to była ty Clara. - przełknęłam ślinę.
- Czuję, że moje oczy się pocą. - wychrypiałam czując łzy. Roześmiał się i zcałował je z moich policzków.
- Spróbujmy Clara. - szepnął tuż przy moich ustach.
- Spróbujmy. - a potem zbliżyłam swoje wargi do niego. Chwyciłam jego kark i zbliżyłam mocniej do siebie. Był cholernie wysoki. - Ale musisz zmaleć. - burknęłam między pocałunkami. Czułam jak się uśmiecha, a wtedy chwycił mnie w pasie i podniósł tak, że oplotłam go nogami. Byłam teraz w idealnym położeniu. Nasz dotyk, przemienił się w bardziej porządliwy. Jezu, jak ten facet całuje!
- Clara? Skończyłam! - Mia zawołała z salonu. Charles warknął niezadowolony. Pocałowałam go jeszcze raz gdy mnie postawił.
- Masz tą książke, dam Ci pare fragmentów do przeczytania, jak będę z Mią się uczyć. - wydął wargi, a ja chwyciłam go za dłoń i wyprowadziłam z pokoju. Usiadł obok mnie na sofie i objął ramieniem. Zaznaczyłam pare stron w ksiażce i zaczęłam sprawdzać zadzania Mii. Szybko to ogarnęła. Potem przeszłyśmy do historii i zaczęłam ją uczyć sposobem mówienia. Czyli, żeby przeczytała fragment z książki, a potem opowiedziała to własnymi słowami. Co chwilę czułam jak Jared przyciska mnie mocniej do siebie. Chciało mi się śmiać. Po jakiejś godzinie zesztywniałam. Cholera!! Mia siedziała w rozkroku, a ja zobaczyłam krew. Niech to szlag. - Mia, chodź ze mną, a ty zostajesz. - powiedziałam nerwowym głosem.
- Co się dzieje? - zapytał Charles.
- Nic. Babskie sprawy. - obróciłam się do niego i posłałam mu uspokajający wyraz twarzy. Wzięłam dziewczynkę za rękę i prowadziłam przed sobą do łazienki. Zamknęłam za nami drzwi. - Skarbie dostałaś wcześniej okres? - otwarła szeroko oczy, a za chwile jej się zaszkliły.
- Nie... ale boli mnie brzuch bardzo.
- Cśś to nic złego. To znaczy, że dorastasz. - pocałowałam ją w czoło. Trochę się odprężyła. Powiedziałam jej żeby się rozebrała i wzięła kąpiel, a ja za ten czas poszłam po swoje bryczesy i bawełniane majtki. Charles podszedł do mnie zaniepokojony.
- Powiedz mi co się dzieje. - moje usta drgały w śmiechu.
- Twoja siostra dostała pierwszego okresu Charles. - przez chwile wyglądał jakby miał zemdleć. Totalnie. Zbladł, a jego oczy były szeroko otwarte. Roześmiałam się. - Ona podobnie zareagowała. Nie martw się. Tylko teraz będziesz miał do czynienia z jej humorkami. - prychnął, a ja weszłam spowrotem do łazienki. Wytłumaczyłam jej role podpasek i tamponów - których ja nie lubię. Mówiłam tez ile to trwa i w ogóle jak to wygląda. Bolał ją mocno brzuch. Jak się ubrała to zaprowadziłam ją na sofę i poszłam do kuchni po wodę i nospę. jak wróciłam Mia siedziała przytulona do Charlesa. Piękny widok. Westchnęłam. Chciałabym, żeby kiedyś się tak mną w przeszłości ktoś opiekował. Otrząsnęłam się ze wspomnień i podeszłam do niej. - To powinno Ci troszkę pomóć. - przełknęła tabletki.
- Uthopia. - była wyraźnie smutna.
- Możemy jutro pojeździć jak przyjedziesz ze szkoły, co? - Charles wydął wargi.
- Jutro jest sobota. - uniosłam brwi. Cholera.
- Ojć. No co ja poradzę, że tracę poczucie czasu? - Mia się uśmiechnęła.
- Clara śpij u nas dzisiaj. - Dziewczynka powiedziała totalnie poważnie. Otwarłam szeroko oczy. Już chciałam zaprzeczyć, ale Charles się wrył.
- Jestem całkowicie za. - siostra zachichotała. Chwyciła się za głowę.
- Po pierwsze moi drodzy, jutro jak w każdy dzień ja muszę tutaj być o 8 rano, a po drugie jesteście obydwoje strasznie rozpieszczeni i przyzwyczajeni do dostawania co chcecie, co? - Mia się wyszczerzyła tak jak jej brat. Wyglądali normalnie identycznie. Westchnęłam. - Jeżeli wymyślicie jakiś plan to spróbuję go zaakceptować. - burknęłam i siadłam obok nich.
- Hmm... to możesz u nas spać, a rano ja Cię tutaj zawiozę, później jak się obudzę to przyjedziemy i z soboty na niedziele zrobimy to samo. - teraz mnie zatkało. Charles w ogóle nie ma ograniczeń. Roześmiałam się głośno.
- Jesteś strasznie rozrzutny. - wtedy przyszła mi do głowy pewna myśl. - Mia, mam do Ciebie propozycję. Co soboty organizuję z moją koleżanką takie tańce dla osób w twoim wieku. - specjalnie nie powiedziałam "dzieci" - Jak chcesz to możesz jutro iść na nie ze mną. - dziewczynce oczy zaświeciły.
- Pewnie! - Charles się pochylił mi do ucha.
- Mówiłaś coś o rozpieszczaniu? - zachichotałam.
- Tylko to jest o godzinie 8.30 rano i tak. To jest bez sensu, żebyśmy tak jeździli więc jeżeli mam spać z wami, to wy śpicie u mnie. - przez chwilę było cicho, aż Charles się uśmiechnął.
- Mi pasuje.
- Mi też! - na twarzy miałam narysowany triumf.
- Dobra zrzędy. Idziemy do stajni bo mam jeszcze do pracy pare koni, a wy musicie pojechać po swoje rzeczy do domu, co nie? - chłopak wydął wargi, a Mia od razu wstała. Wróciliśmy do stajni zostawiając wszystkie rzeczy.