photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 LISTOPADA 2014

Zerknęłam na godzinę. 18. Kurde mogłabym coś jeszcze zrobić. Zdecydowałam, że wezmę na lonże jeszcze Jaksę i Bishofa. Bo jutro mam na nich trening. Jaksa to kasztanowata klacz z trzema skarpetkami, jest strasznie wysoka więc mam z nią problem, ale jest strasznie szybko ucząca się. Trafiła do mnie jako praktycznie surowy koń. Pracuję z nią już od prawie 6 miesięcy. Ma 7 lat i jest KWPN-em. Założyłam jej pas do lonżowania i wodzę pessoa, a potem zaprowadziłam na ujeżdżalnie. Lonża trwała prawie 40 minut bo mocno chciałam zaangażować jej zad. Poźniej puściłam ją wolno, żeby się odprężyła. Gdy ochłonęła zajęłam się Siwkiem. Ogier oczywiście miał nadwyżkę energi i skakał we wszystkie strony pomimo ograniczenia które powodowały wodzę. On jest niemożliwy. Ale ładnie pracował i pięknie się skupiał, tak że byłam z niego dumna. Jego lonża trwała dłużej bo później jeszcze się z nim trochę pobawiłam. Położyłam go na ziemi, trochę z nim się poturlałam i takie małe wygłupy. Podeszła do mnie Meredith.
- Venessa się wkurzyła. - prychnęłam.
- Co zrobiła?
- Jej ojciec chcę przyjechać i porozmawiać z Joshem. - jęknęłam. Cholera! Odprowadziłam Bishofa.
- Kiedy?
- Jutro. - przetarłam zmęczone powieki. - To nie jest twoja wina Clara.
- Jest. - poszłam od razu do biura właściciela stajni. - Josh.. - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Nie martw się Clara, w końcu musze pogadać z tym nadentym...
- Josh! - zganiłam go. Ojciec Venessy to kasiasty palant. Ma dobre znajomości i twierdzi, że może wszystko, a niestety pieniądze mogą zmienić wiele rzeczy.
- Po prostu, zostaw to mnie. - puścił mi oczko. Przełknęłam ślinę. - Idź odpocznij. Mocno dostałaś od Black'iego, a jutro masz treningi chyba, nie?
- Mhmm... o 9 na Jaksie, a o 10.30 na Bishku. Kiedy przyjeżdża ojciec Venessy?
- O 13. - cholera.
- Okej. Będę gotowa. - meżczyzna wydął wargi. - Narazie Josh. Przepraszam Cię za to zamieszanie.
- Nie masz za co przepraszać. Do jutra. - wyszłam i porzegnałam się jeszcze z Meredith i Aleksem, a Travis czekał przy pastwisku.
- Namieszałam, co? - powiedziałam cicho.
- Jak zwykle za dużo myślisz i się o wiele za mocno przejmujesz. Josh musi w końcu sobie poradzić z tą rodziną.
- Ale znasz jej ojca. Wiesz do czego jest zdolny. - Trener się uśmiechnął chłopięco. To go odmłodziło o jakieś 10 lat.
- Damy sobie radę, nie? - prychnęłam i się uśmiechnęłam.
- Jak zwykle. - pokazał na mój domek.
- Marsz do domu i masz być jutro silna na treningach, słyszysz? - przytuliłam go.
- Jasne Trenerze. Jesteś super wiesz? - powiedziałam to jak Mia. Parsknął śmiechem.
- Wiem. Uciekaj już.
- Do jutra. - przeszłam przez płot i pomachałam mu jeszcze z daleka. W domku wzięłam długą gorącą kąpiel, zjadłam porządny obiad i wzięłam się za segregowanie dokumentów, regulowanie rachunków oraz dzwonienie do właścicieli koni z którymi teraz kończę pracę. Zmęczona przetarłam oczy i jeszcze posmarowałam łopatkę żelem chłodzącym, a potem się ułożyłam pod kołdrą. Czas na sen.

Informacje o myhorsestory


Inni zdjęcia: Coś na szybko pamietnikpotwora1440 akcentovaPlan Lotu bluebird11Zejście to pętli. ezekh114IMVU UPDATE *The Rasmus* vibes xavekittyx . nusia393... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24