photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 LISTOPADA 2014

- Mogę wziąść teraz Mię w teren?
- Mam teraz trening, więc akurat mi to pasuję. - poczułam ukłucie bólu. Travis mu pewnie prowadzi. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
- Tuptuś to błany kucyk. Jest bardzo fajnym koniem. Muszę wiedzieć czy Mia była kiedyś w terenie?
- Była pare razy i galopowała. - skinęłam.
- My się przjedziemy. Oczywiście nie w stronę leśniczych tylko tam gdzie jest bezpiecznie. - od razu go uprzedziłam. Pomogłam Mii wyczyścić i ubrać Tupka, a potem przygotowałam Nagy'ego. Jemu założyłam siodło westernowe. Charles pomógł jej usiąść na kucyka, kiedy ja w tym samym momencie wsiadłam na araba. Dociągnęłam popręg. - Gotowa? - zapytałam dziewczynki. Widać było, że jest zdenerwowana, ale też kipiała z radości. - Na razie jedź za mną, dobra? - ustawiłyśmy się. - Będziemy za godzinę. - uspokoiłam jej brata i ruszyliśmy w stronę ścieżki wzdłóż pól. Pozwoliłam jej iść koło mnie. Kucyk był spokojny i na razie nic nie kombinował.
- Wygodne jest to siodło? - pokazała ubiór Nagy'ego.
- Jak się przyzwyczaisz to tak. - zakłusowałyśmy. - Chwyć krócej wodze. - poinstruowałam ją. - Nie bój się, ten konik jest naprawdę fajny. - uśmiechnęła się i w końcu trochę rozluźniła. - Opowiedz mi o poprzedniej stajni. Dlaczego się przenieśliście?
- Tam były same okropne dziewczyny. Strasznie podlizywały się Charlesowi, a on tego nie lubi, no i nie były miłe dla mnie. - wzdrygnęłam się.
- U nas napewno nie jest idealnie, ale ja Cię bardzo lubię. - wyszczerzyła się.
- Ja Ciebie też! Jesteś super wiesz? A ten Bąbelek... ten kucyk jest super odjazdowy! - roześmiałam się.
- Chcesz się z nim kiedyś pobawić? Pokażę Ci co z nim można ciekawego robić, dobra?
- Naprawdę? - zapytała cicho.
- Nooo. - podskoczyła i zapiszczała z radości. Konie nie wystraszyły się na szczęście.
- Mogłabyś być moją siostrą, albo żoną Charlesa! Wtedy byłabym super szczęśliwa! No i wiesz jak jest z facetami. Oni nas nie rozumieją. - roześmiałam się.
- Mogę pomóc Ci w każdej chwili słońce. - schowała głowę. - O co chodzi?
- No bo ja teraz piszę test po szóstej klasie.. a Charles nie umie mi pomóc z nauką - burknęła cicho. Byłam zdziwiona, ale po części to rozumiałam. Co taki facet może wiedzieć o wychowaniu nastolatki.
- To mam pomysł. Jutro jak przyjedziesz to weź ze sobą książki, dobra? Z czym masz problem?
- Z matematyką i historią. - ochh ja też tego nie lubiałam.
- Damy radę. - puściłam jej oczko. - Oczywiście, jeżeli twój brat się zgodzi, dobrze? - skinęła. - Galopujemy? - otwarła szeroko oczy. - Pojedziemy wolno, jak coś będzie nie tak to krzycz. - Ustawiła się za mną, a ja powoli zagalopowałam. Odwracałam się co chwilę na Tuptusia. Mia siedziała wygodnie i nawet mocno ją nie wyrzucało. Uśmiechała się cały czas. Po godzinie wróciłyśmy do stajni. Charles kończył trening na karym koniu z łysiną. To pewnie ten Bazyl. Westchnęłam. Parkour był naprawdę duży. Miał około 150 cm wysokości. Pomogłam Mii z Tupkiem, a potem zajęłam się Nagy'm.
- Clara! - obórciłam się w stronę dziewczyny.
- Mia, to jest Meredith. - dziewczyny się poznały.
- Przyjechała Pani Holssen. - o cholera! Totalnie zapomniałam. Poszłam w stronę parkingu, a wcześniej zostawiłam Mię z Travisem. Podeszłam do starszej kobiety.
- Dzień Dobry. - przywitałyśmy się.
- Witam. Jak tam Amerykanka? - uśmiechnęłam się.
- Bardzo dobrzę. Akurat nie mam nic do roboty, chcę Pani zobaczyć do czego doszłyśmy? - kobieta skinęła. Pani Holssen to bardzo dobra trenerka, a ja miałam jej przygotować konia do woltyżerki. Weszłyśmy na dziedziniec stajni.
- Anastazja? - Czy ten facet musi wszystkich znać? Charles podjechał do nas.
- Witaj mój drogi. - przywitali się potrząsając dłońmi.
- Co tutaj robisz?
- Pani Cleracap pomaga mi z jednym z moich koni. - zmarszczył brwi, a ja wywróciłam oczami.
- Zaprowadzę do Amerykanki. - Charles zniknął w boksie Bazyla, a ja podałam kobiecie pas do woltyżerki, ogłowie, wypinacze i lonże. Jak ona się koniem zajmowała to ja szybko ubrałam płaskie buty, krótkie spodenki i obcisłą koszulkę, a włosy związałam w warkocza i skręciłam go w koka. Zaczęłam się rozprężać idąc obok Pani Holsen i Amerykanki.
- Sprawiała jakieś problemy?
- Nie. Pomagała mi z nią moja przyjaciółka, Meredith. Ona ją lonżowała, a ja siedziałam na niej.
- Do jakiego etapu z nią doszłaś? - szlag.
- Nie jestem w stanie określić jakie są poziomy trudności, ale myślę, że zaszłyśmy daleko. - weszłyśmy na ujeżdżalnie z mokrym piaskiem i wyrównanym, żeby nie było problemów. Pani Holsen zaczęła rozprężać konia, a ja się wyginałam w różne strony. Oczywiście już miałam towarzystwo, kiedy Amerykanka luźno i w jednym tempie galopowała. Kobieta dała mi sygnał, że mogę zaczynać. Podszedł Charles i zaczął obserwować. Wczoraj mu mówiłam, że trochę się znam na woltyżerce. Może troszkę przesadziłam. Bo znam się bardzo dobrzę. Zaczęłam równo iść, aż przeszłam do biegu zaraz obok konia. Chwyciłam się pasa i wskoczyłam na grzbiet. Amerykanka nawet na foulę nie wybiła się z rytmu. Poklepałam ją i klnęknęłam na grzbiecie, a potem przeszłam do stania. Nawet mną nie zachwiało. Zaczęłam się obracać, a potem wyginać robiąc powolne moski. Koń się nie zdenerwował. Później położyłam się wzdłóż pasa i wygiełam robiąc obrót i lądując na piasku. - Trochę urozmaicę to, nie wiem czy są takie figury w woltyżerce, natomiast lepiej mi się pracuje z muzyką. - kobieta się do mnie czule uśmiechała, a potem skinęła do Meredith. Muzyka była żywa. Wskoczyłam w podobny sposób na Amerykankę, a potem zaczęła się zabawa.

Komentarze

kazee najcudowniejsza dyscyplina jeździecka <3
11/11/2014 8:30:01

Informacje o myhorsestory


Inni zdjęcia: Coś na szybko pamietnikpotwora1440 akcentovaPlan Lotu bluebird11Zejście to pętli. ezekh114IMVU UPDATE *The Rasmus* vibes xavekittyx . nusia393... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24