A jednak można tęsknić za kimś kogo się nawet nie zna. Wrocilam z wycieczki i naprawdę zrozumiałam że na świecie nie mam nikogo na kogo moglabym całkowicie liczyć (oprocz rodzicow) jest tylko 6 osob którym moglabym zaufać jednak nie umiem. One nigdy mnie nie zranią. A przynajmniej tak sądzę. Czemu gdy tak bardzo mi na czymś zależy to po prostu nie umiem nic zrobić w kierunku by spełnic moje marzenie. Probuje ale to nie wychodzi. Życie już nieźle mi się pochrzaniło. Klasa to nie my, tylko ja i oni. Ci najlepsi i ta najgorsza. Naprawdę, naprawdę chce to zrozumieć czemu nie zaakceptujecie kogos takim jaki jest. Nie pcham się do popularności bo dobrze mi z przyjaciółmi którzy są prawdziwi i nie zadają się ze mną bo jestem elitą. Tylko dlatego bo akceptują to kim i jaka jestem. Gdybyście to tylko zrozumieli i nie "obrabiali mi dupy" za plecami. Gdybyście nie udawali że nie istnieje. Czy to trudne. Nawet nie wiecie jak ranicie mnie swoją obojętnością.