Od prawie 3 tygodni chodzę przybita... Czuję się cholernie samotna mimo tego, że mieszkam jeszcze z rodziną. Chwilami na siłę próbuję nie myśleć o tym wszystkim... Od prawie 3 tygodni płaczę i na nowo się uśmiecham, a za 5 minut znowu płaczę... Czuję się rozwalona wewnętrznie... Chyba nie ma takiej osoby, która chciałaby mnie wysłuchać, a może jest i nie chce tego słuchać. Może po prostu trzeba udawać, że jest się wesołym... Od jakiegoś czasu chcę mieć przy sobie osobę, która kochałaby mnie najmocniej na świecie... Przy, której smutek odszedłby na dalszy plan. Dla innych byłabym zerem, ale dla tej osoby byłabym całym światem. Szczery uśmiech tej osoby sprawiłby, że oddałabym wszystko co posiadam. Mając przy sobie takiego człowieka wszystko inne mogłoby nie istnieć. Pokazałabym tej osobie świat, chroniłabym ją od zła i uczyła jak być dobrym człowiekiem. Ja byłabym dla niej najważniejsza, a ona dla mnie... Przy niej nauczyłabym się cierpliwości i pokory... Wiele godzin, dni, miesięcy, a nawet lat spędziłabym, żeby ją wszystkiego nauczyć od podstaw. Dla mnie to nieważne, ponieważ jeżeli się czegoś pragnie to razem można wszystko osiągnąć. Jestem świadoma tego, że na początku jedynie leżałaby i obserwowała wszystko dookoła... Ewentualnie uśmiechnęłaby się i coś powiedziała w swoim języku od czasu do czasu. Jakby próbowała mi powiedzieć: " Dla mnie i tak jesteś najlepsza"... W końcu po jakimś czasie zaczęłaby wyciągać swoje dłonie w moją stronę, żeby mnie przytulić. Z czasem zaczęłaby mówić wyraźniej... Dla mnie największym prezentem w życiu byłaby właśnie ta osoba, a jeszcze większym jakby kiedyś mi powiedziała: Kocham Cię mamuś za wszystko. Natomiast Ja z czystym sumieniem mogłabym jej odpowiedzieć, że również bardzo mocno Cię kocham już na zawsze, ja Twoja mama. Mimo, że mamą jeszcze nie jestem to i tak czuję, że jest to słuszna decyzja... Mając takiego aniołka poczułabym się w końcu do czegoś potrzebna. Zrobiłabym wszystko, żeby ta osóbka miała w życiu wszystko co tylko zapragnie... Ja natomiast miałabym swojego anioła stróża...