Dawno nie pisałam ale Julcia absorbuje cały mój czas.
Kończymy dziś 3mce :)
Od 2tyg był armagedon. Mała miała skok rozwojowy albo nie wiem co to było. Jak wcześniej praktycznie nie płakała, tak teraz potrafi dac taki koncert że szok :D
Ale najgorsze jest to że strasznie sie męczę z kp od 3tyg. To że mała na mnie całymi dniami wisiała to było pół biedy. Teraz robi cyrki przy cycku. Odrywa się, bije mnie rękami, szarpie się. Koszmar. Czasem jak wpadnie w histerię to włączam okap w kuchni i sie uspokaja i karmię chodząc. W nocy i do południa je normalnie a potem sie zaczyna. A najlepsze że uspokaja się przy butli. Chociaż staram się jej nie dawać butli, jedynie jak muszę wyjść. Daję jej jeszcze tydzień, jesli się nie uspokoi to zacznę ja regularnie dokarmiac. Problem wg mnie jest taki, że ona ciągnie to co łatwo zleci, to rzadkie mleko a potem jak trzeba się wysilić to się denerwuje i muszę zmienić pierś. Znów zje rzadkie i za godzinę już głodna i marudzi i tak w kółko.
Od samego początku walczę o kp ale już powoli mam dość. I tak wytrzymałam 3mce i uważam to za sukces :D a teraz będzie co będzie.
Jula to mała maruda ale kocham tą iskierkę jak nikogo na świecie :) a ona najbardziej na świecie kocha tatusia. Na jego widok uśmiech od ucha do ucha i gaworzy na całego :D
W nocy śpi od 20,21-2,3 a potem wierci się przez sen do rana. Nie wiem ale chyba to przez brzuszek. W dzień oka nie zmruzy, jak już to na rękach przy cycu. O odlozeniu mowy nie ma, nawet jak już żywcem jest śpiąca i wydaje się że mocno zasnie. Na spacerze drzemnie się pół godziny i to tyle. Ogólnie nie szczególnie lubi wózek, są dni kiedy wyje w nim i wracam do domu po 10minutach.
No cóż, taki mały terrorysta mi się trafił :D