Chcę Cię słuchać, mów dużo, mów do mnie teraz
Nieokazana skrucha nawet dziś, gdy umieram
I marzenia zakupane są w ziemi gdzieś głęboko
Mów, chcę Cię słuchać, zagłuszaj moje krzyki
błagania i nawyki, moje łamanie logiki
Moje starania a nikim pozostanę tu do końca.
Sekundy, minuty, godziny, dni, lata. I czuję coraz mocniej swoją nicość i zatracam się w marzeniach i gubię, coraz bardziej. I nie tęsknie już za sobą samym i nie tęsknię za nikim. Nie modlę się już i nie słucham. Mam oczy zamknięte na wspomnienia. Nie słyszę Twojego wołania, nie wypowiadam żadnych słów. Tak zamknąłem się szczelnie sam w sobie i tylko słyszę pomruk wiatru za oknem i nawet chęci nie widzę, by przez nie spojrzeć, bo już nic mnie nie interesuje i siedzę tutaj od dłuższego czasu i boję się, że zostałem zupełnie sam, bo już nikt nie przysyła mi listów i nikt nie pyta jak u mnie i w głowie siedzi mi drażliwa myśl i boję się stąd wyjść i boję się znów spojrzeć na świat, skończyły mi się maski, już sam nie wiem jak mam się kryć.
Rest in Peace, Mitch.