Dzisiaj wrzucam trochę wcześniej.
Miłej niedzieli!
26.
Oczami Simona
Spojrzałem Cam w oczy, a ona się uśmiechnęła.
- Naprawdę za tym tęskniłam. - mruknęła i wtuliła się w moją szyję. Ludzie, którzy zebrali się dookoła, teraz zaczęli się rozchodzić.
- Chodźmy stąd. - zmysłowo szepnąłem do jej ucha. Zrozumiała o co mi chodzi i pozwoliła zaprowadzić siebie do mojego samochodu.
- Niedaleko stąd jest moje mieszkanie. - mruknęła i pochyliła się, by pocałować mnie w szyję. Powiedziała gdzie dokładnie mieszka, a po chwili wchodziliśmy po schodach do jej mieszkania.
Kiedy zamknęliśmy za sobą drzwi, rzuciła się na mnie. Łapczywie wpiła się w moje usta. Złapałem ją za pośladki. Przesunąłem dłonie w górę, a po chwili jej koszulka leżała na podłodze.
- Musimy. Pogadać. - mówiłem do niej pomiędzy pocałunkami. Nie odrywając od niej ust, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu. Posadziłem ją na łóżku, a ona ściągnęła moją koszulkę.
- Nie potrafię rozmawiać w tym momencie. - mruknęła i popchnęła mnie tak, że teraz leżałem na łóżku. Zaczęła rozpinać rozporek od moich jeansów, ale w ostatniej chwili odwróciłem się tak, że byłem nad nią. Zacząłem całować jej szyję, w międzyczasie odpinając jej stanik.
- Dlaczego to robisz, skarbie? - mruknąłem, całując teraz zagłębienie w jej szyi. Jęknęła głośno.
- Nie lubię jej. - wiła się pode mną, chciała więcej. Zacząłem zbliżać się do jej piersi.
- To nie ten powód, jest jakiś jeszcze. - zaśmiała się nerwowo, ale zaraz rozpłynęła się, kiedy pocałowałem jej pierś.
- Jej ojciec. - wydyszała. - To on chce, ach, on chce, żebyś cierpiał. - wplątała palce w moje włosy. - On jej wcale nie kocha, Simon. Jedyną osobą, która może ją uratować, to jesteś ty, ale również ty możesz ją zniszczyć. - mruknęła jeszcze coś niewyraźnie, a po chwili jej ciałem zapanował orgazm. - Pilnuj jej. - pocałowała mnie, a potem zamknęła oczy i zasnęła.
Znalazłem jakiś koc, przykryłem ją i wyszedłem z mieszkania. Nie rozumiem nic z tego, co mi powiedziała. Przecież ojciec Izzy chce, bym jej pilnował. Kiedy z nim rozmawiałem, był taki sfrustrowany. Naprawdę nic z tego nie rozumiem.
Wyciągnąłem telefon i napisałem do Victora, że chcę się z nim spotkać.
Oczami Isabel
Kiedy się obudziłam dochodziło południe. Naprawdę długo spałam.
Spojrzałam na stolik stojący obok mojego łóżka i zauważyłam na nim piękny bukiet białych róż. Uśmiechnęłam się. Był tutaj, Simon tutaj był.
Do pokoju weszła pielęgniarka.
- Jak się masz, Izzy? - zapytała trochę zbyt słodkim głosem.
- Dobrze, dziękuję. - połknęłam podane tabletki. - Kto zostawił ten bukiet?
- Taki młody chłopak. Brunet. - zamyśliła się. - Był ubrany w ciemne jeansy, białą koszulkę i skórzana kurtkę. - uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam jej uśmiech. To musiał być Simon.
W moim brzuchu rozszalało się stado motyli. Nie mogłam przestać się uśmiechać.
Poczekałam, aż pielęgniarka wyszła z sali i wzięłam bukiet do ręki. Róże pachniały przepięknie! Już miałam odłożyć kwiaty, kiedy ze środka wypadła karteczka. Otworzyłam ją i przeczytałam tekst napisany charakterystycznym dla mężczyzn, pochyłym pismem.
Jeżeli cokolwiek przypomnisz sobie z okresu, kiedy zostałaś porwana, NIC NIKOMU NIE MÓW. To może skończyć się bardzo źle.
Na razie musimy trzymać się od siebie z daleka, skarbie. Bądź dzielna i pamiętaj, NIC NIE MÓW.
S.
No cóż...zaczynam się bać.
Inni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone