24. (część druga)
Przekląłem głośno i skręciłem w ulicę, prowadzącą do domu Izzy. Po piętnastu minutach zaparkowałem niedaleko, ale tak, by Adam mógł mnie zauważyć. Wyszedłem z samochodu i oparłem się o jego maskę. Stałem tak, bawiąc się papierosem, aż w pewnej chwili pojawił się ojciec Isabel.
- Miło cię widzieć, Simonie. - bardzo dobrze wychodziło mu udawanie miłego faceta.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy kiedykolwiek przechodzili na ty. - splunąłem na trawnik. - Wyjaśnisz, o co chodzi, czy mam spadać?
- Spokojnie. - mruknął. - Najpierw musimy stąd odjechać. - wyciągnął klucze od swojego samochodu. - Pozwolisz?
- Jedziemy moim. - jak to się mówi: przezorny zawsze ubezpieczony. Przecież nie chcemy, aby wywiózł mnie niewiadomo gdzie, dopóki wszystkiego się nie dowiemy.
- Jak wolisz. - podniósł ręce na znak poddania się i zajął miejsce pasażera.
- Dokąd? - odpaliłem samochód.
- Pokręć się po mieście.
- Samochód nie jest na powietrze, paliwo kosztuje. - z moich ust wypłyną jad. Wyjechałem z ulicy.
- Mimo wszystko stać cię na to. - warknął. - Przestań mnie wkurwiać i posłuchaj, synu. Wiem, że to nie ty krzywdziłeś moją córkę. I jestem prawie pewien, że nie zepchnąłeś jej ze schodów. To był czysty przypadek. Wiem, że to Camille. I wiem, że nie ma zamiaru na tym zaprzestać swoich działań. - westchnął. - Wiem też, że coś znaczysz dla Isabel i, choć naprawdę ciężko mi to przychodzi, chciałbym cię prosić o zbliżenie się do niej. O to, byś ją pilnował. - wziął głęboki wdech. - Myślę, że przy tobie byłaby bardziej bezpieczna, niż przy mnie.
Miałem przyczepić się tego, że nazwał mnie synu, ale jego słowa kompletnie mnie zatkały. On, facet, który zabił Megan, chce, żebym pilnował jego córkę.
- Serio? - zaśmiałem się szyderczo. - I myślisz, że się zgodzę po tym, co zrobiłeś Meg?
- Myślę, że się zgodzisz, bo.. - spojrzał na mnie. - Widziałam was dzisiaj. - zaśmiałem się głośno.
- To nic nie znaczyło. Laska rzuciła się na mnie, więc dlaczego miałem nie skorzystać? - uśmiechnąłem się, gdy na jego twarzy pojawił się gniew. - Co będę z tego miał?
- Spędzisz czas z moją córką?
- Pytam serio.
- Zapłacę ci. - burknął. - Zapłacę.
- Przez ile będę musiał jej pilnować? - mruknąłem zadowolony.
- Dopóki nie będzie bezpieczna. Rozliczymy się na koniec. - nerwowo zaczął zaciskać i rozluźniać pięści.
- Dwa kawałki tygodniowo. - powiedziałem stanowczo. Niezły biznes.
- Tysiąc. - targujemy się? Okej.
- Półtora, albo możesz przestać liczyć na jakąkolwiek współpracę z mojej strony. - zerknąłem na zegarek. 14:50.
- Zgadzam się.
- Okej. - podjechałem pod jego dom. - Odezwę się do ciebie, jak będę czegoś potrzebował. - wyszedł z samochodu.
Jestem pewien, że nie tego się spodziewał. Chciał mnie zastraszyć, abym mu uległ, bo myślał, że może wpłynąć na moje uczucia. Niestety prawda jest taka, że ja nie mam uczuć. Bo jak może mieć uczucia człowiek, któremu dawno temu wyrwano serce?
______
Co o tym myślicie? (:
Inni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone