--> Początek <--
I
Choć było tak pięknie, wiedziałam, że nie na długi czas. Mimo to cieszyłam się każdą chwilą spędzoną przy jego boku. Teraz kiedy mogłam go przytulić i miałam wszystko w zasięgu ręki, nie brakowało mi niczego.
Nie było zimno, mimo że sypało delikatnie płatkami śniegu. Nikogo nie było. Ulice ciche niczym po jakiejś bitwie. Widziałam co jakiś czas tylko przejeżdżające samochody, które prowadzone były w pośpiechu. Nic dziwnego, przecież każdy chciał wtedy być z kimś bliskim i najlepiej, żeby było to wśród swojego grona.
Nie byliśmy sami. Jego dobry znajomy, choć sama nie wiem dlaczego, szedł u naszego boku. Rozmowa była bardzo nudna i nie kleiła się specjalnie. Mimo to tą noc sylwestrową wiedziałam, że niestety nie spędzę inaczej. Noc, przecież to trwało krótko, tylko do 23 godziny. Nie mogłam oczekiwać, że będziemy dłużej, musiał wracać wcześnie do domu. Obeszliśmy już całe miasto, wstępując po drodze do najbliższego sklepu po papierosy. Akurat ten jedyny sklep był otwarty przez całą dobę. Robiąc już przynajmniej drugie kółko wokół rynku, rozmawialiśmy bez końca na tematy dotyczące właściwie wszystkiego. Zwykły spacer w trójkę.
Nie byliśmy zaawansowaną parą. Czasem nawet czułam się nieswojo, czułam, że trzymam osobę, która chodzi na piątej klasy podstawówki. Mimo to wiedziałam, że muszę być tego samego wieku co on, skoro wcale nie robie więcej z mojej strony. Kochałam go najmocniej na świecie, chociaż jestem bardzo wstydliwą osobą - To było chyba jedno z licznych powodów mojego dziecinnego zachowania. To dopiero nasz pierwszy miesiąc, nigdy nie miałam okazji poczuć jego ust. Często próbowałam się na to zdobyć, ale nie byłam w stanie.. Nie miałam odwagi choćby go o to spytać.
Robiło się chłodno. Po kolejnym zrobionym kółku wokół rynku nie miałam już ochoty dalej tak krążyć bez celu. Co prawda ten zwykły spacer miał na tym polegać, ale nie tak wyobrażałam sobie tego sylwestra. Nie miałam w planie gościć z nami trzeciej osoby, byłam temu raczej przeciwna. Kolega mojego chłopaka zagłębiał się w nasze sprawy intymne, których oczywiście nie było. Trudno było o nich w ogóle myśleć, skoro nasze zabawne i dziecinne podchody nie skończyły się nawet na zwykłym pocałunku, o którym myślałam każdego wieczora, kładąc się już do łóżka.
Po chyba dziesiątym kółku, jedyne o czym marzyłam to wrócić już do domu. Pierwsze co w moich planach było zrobić sobie herbatę i wsunąć moje zmarznięte nogi pod ciepły koc. Podjęliśmy decyzję, że wracamy już do domu. Nasz spacer był prawdę powiedziawszy bardzo nudny jak na dzień, w którym moi znajomi zabawiali się na jakiejś prywatce. W szczególności mówiąc sobie, że muszę jeszcze dojść do domu, myślałam tylko o tej herbacie i kocu, o którym marzyłam przed paroma minutami.
Po pewnej chwili idąc już w stronę mojego domu, w mojej kieszeni poczułam wibracje mojego telefonu. To dobry przyjaciel, dzwonił z prywatki, zdając relacje jak świetnie się bawią, i mówiąc, że jedyne co mi pozostało to żałować, że nie ma mnie tam z nimi. Przez jakiś czas rozmawialiśmy. Nie zauważyłam nawet, że stoję w miejscu, a chłopacy spoglądając na mnie zastanawiali się, kto mógł do mnie zadzwonić w sylwestra o tej godzinie. Po chwili rozmawiając, zauważyłam szepty moich towarzyszy. Rozmawiali ze sobą najwidoczniej w taki sposób bym nie była w stanie usłyszeć. Momentalnie rozłączyłam się, kończąc oczywiście pożegnaniem. I udawając, że nic nie widziałam wyprzedziłam ich i szłam w dalszym ciągu w stronę mojego wymarzonego, ciepłego domu. Po chwili nasz współtowarzysz, rozkazującym głosem, nakazał mi się zatrzymać :
- Zaczekaj! Kasia, stój na chwilę
- Co jest? Czemu nie idziecie? Nie wygłupiajcie się. - udając, że jego rozkaz wcale mnie nie poruszył.
- Spójrz no! Michał tam stoi i czeka na ciebie. Podejdź do niego!
- Po co? spojrzałam na Michała, uśmiechając się. Byłam ciekawa co znowu wymyślili. Po chwili, moje serce zaczęło szybko bić. Jakby ktoś od środka walił młotem, próbując złamać mi wszystkie żebra. Widząc minę Michała, wiedziałam co zaraz się stanie. Miał mnie pocałować.. A ja zwyczajnie się wystraszyłam. Bałam się podejść. Zła na siebie nie wiedziałam co zaraz zrobię, nie panując nad moimi gestami i tym, że stałam osłupiała jak pień. czekałam na jakikolwiek znak od Michała, że to tylko głupi żart. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie wiedziałam, że ten pierwszy raz będzie wyglądać w ten sposób. Zawsze marzyłam, że będzie to nagłe, z naszej woli. Nie wyobrażałam sobie, że będę musiała robić to przymusowo z rozkazu naszego kolegi, po którym w sumie mogła bym się spodziewać takiego a nie innego zachowania. Po tym chaosie w mojej głowie, trwającym chyba z 30 sekund odpowiedziałam stanowczo:
- Po co? , Przestańcie sobie żartować. Nie mam zamiaru marznąć tu ani minuty dłużej. Chodźcie dalej !
- Hahahaha! Michał wiesz .. Jak kocha to zaczeka. - Odrzekł żartobliwie, z ironią
- Uważasz, że to jest śmieszne?! Bawią was te śmieszna gierki? Jak widzicie idę dalej, nie będę na was czekać, bo wam zachciało się z niewiadomego powodu głupiego postoju!..
- Wyluzuj i posłuchaj co mówię, Podejdź do niego. - Powiedział , po czym chwycił mnie za rękę stawiając mnie przed nim twarzą w twarz. Oczywiście niedosłownie, ponieważ byłam od niego niższa przynajmniej o pół głowy..
Ciąg dalszy I rozdziału w następnej notce!