photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 STYCZNIA 2012

Nikt*

 

               Pamiętam go. Był półprzezroczysty, nieobecny. Patrząc na niego widziało się tylko jedno uczucie: ból, ale kiedy go pytałam: Jak się czujesz?, zawsze odpowiadał: Dobrze  i na twarzy pojawiał się półuśmiech. On był właśnie taki połówkowy, właściwie jedyne co w pełni miał to czucie, a nawet było to coś więcej niż czucie, sam często mówił do mnie: Widzisz, bo najgorzej to mają ludzie, którzy nadczują, dla których wszystko poza czuciem nie ma kolorów. Czasem.. - zatrzymywał się w półzdania, jakby się bał na powietrze rzucic pytanie, które zapewne byłoby zbyt osobistym wyznaniem.

                Pamiętam go. Straszliwie bał się dotyku. On nie pozwalał się dotknąć. Nawet gdy rzęsy miał lekko zroszone i próbowałam go przytulić, wzbraniał się, odwracał głowę i ostro wymawiał słowo: Przestań! Kim on był? Nie umiem odpowiedzieć. Znałam go wiele lat, stałam przy nim i próbowałam wyciągnąć jego duszę, którą tak skrywał, lub wypuszczał w nieznane, zdaleka od ludzi. Co zabawne, pomimo tylu lat znajomości, nigdy nie zdradził swego imienia. Któregoś razu, dziecko podeszło do niego i spytało: Kim pan jest?, odparł: Nikim. Tak pan się nazywa? spytała zdumiona dziewczynka wlepiając w niego, śliczne niebieskie oczy. Tak, tak się właśnie nazywam - Nikt odpowiedział, Bardzo dziwne imię zdumiała się. Patrzyła się na niego jeszcze długo i odeszła. A w chwili gdy znikła, jego oczy znów straciły blask, a twarz stała się pergaminowa.

             Pamiętam go. Był taki odległy. Mógł stać ramię w ramię z drugim człowiekiem i nie być przy nim. Zastanawiałam się czasem, czy on właściwie żyje. Wydawał się taki trupi, jakby siłą ktoś go wyciągnął z trumny. Najdziwniejsze zaś było to, że przy ludziach zupełnie mu nieznanych, dla dzieci, starszych, a nawet zwykłych obcych, potrafił przeistoczyć się  w komika, w bohatera pewnego siebie, broniącego zaciekle swoich racji, śmiejącego się z głupich żartów i bawiącego się życiem. Zdradzała go tylko nieprawdopodobna biel skóry i cimna oprawa oczu, które od czasu do czasu uciekały gdzieś ponad drzewa, w niebo i leciały na ptasich skrzydłach ale to były sekundy, pilnował się, starał się by nikt nie czytał w jego duszy. Dopiero gdy wracał do domu, cała fala pozytywnych uczuć opuszczała go i na twarzy znów malowała się dal, w której przebywał, powaga i chłód. Opadając na fotel wzdychał: Jak mnie to wszystko dziś zmęczyło. Siedziałam za nim, niczym ciń, trwałam, pilnowałam go. Był taki młody na ciele, taki słaby fizycznie i kruchy, a duchowo dojrzały niczym wspaniały owoc jabłoni. Często patrząc jak śpi, przypominałam sobie jaki był, zanim rozpoczął kolejny tom, zanim porzegnał tą, którą kochał i z bólem uświadamiałam sobie, że był zupełnie inny radosny, pełen życia i chęci, wiary, siły, i nadziei. Zachodziłam w głowę czemu to zrobił? Dlaczego zabił sam siebie? "Nie wiem, nie wiem. Po prostu nie potrafię być szczęśliwy i jednocześnie boję się być nieszczęśliwy", odpowiadał gdy zarzucałam go pytaniami, albo milczał porgrążony we własnych myślach.

               Pamiętam go. Usilnie walczył z autorem, który włóczył go po kolejnych zdaniach nowej książki. Szarpał się, krzyczał, błagał by dał mu choć chwilę wytchnienia: Skoro jesteś poetą, ty ręką swoją władający, to ulituj się. Poeci podobno utkani są z czucia, gdzieś ty podział swoje czucie?! A pisarz szeptał mu wtedy: tam gdzie ty swoje.

 

Informacje o mydrugss


Inni zdjęcia: Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700