Oj długo mnie nie było...

Zawsze piszę podsumowanie ubiegłego roku, tak zrobię i tym razem.

Cały rok 2017 uważam za mega mega dobry.

Mam swoją połówkę, która mnie wspierała przez caaały rok <3

Najlepsze wakacje w życiu!

A to dopiero pierwsze!

Czekam na najbliższe! *.*

Praca pierwsza na +.

Praca w salonie... Jeden wielki -.

Wiele się nauczyłam... sama.

Cóż nie takiego szefostwa się spodziewałam.

Bezczelność i chamstwo już później było na porządku dziennym.

Żenada.

Siłownia.

To mój największy sukces minionego roku.

Regularność, cierpliwość, wytrwałość i to zacięcie ;]

Coś naprawdę wspaniałego.

Wiem, co w życiu mnie zadowala i to zamierzam kontynuować

i już nigdy nie porzucić.

Zaraził mnie (pozytywnie oczywiście).

Podoba mi się mój samorozwój w tej dziedzinie i zmiany jakie we mnie zaszły.

To jest to.

Pod koniec roku oprócz osobistych komplikacji,

pogorszył się stan zdrowia babci,

która już wraca do siebie na szczęście.

Ale takich obowiązków i przeżyć nie życzę nikomu.

Doświadczyłam także oczywiście wredoty ludzkiej,

która jak kiedyś nie zrobiła na mnie wrażenia.

Może troszeczkę... na zasadzie: jak ktoś może użyć takich słów?

I resztę mam w dupie.

W szkole jak w szkole... Tu się uczysz a tu gadki szmatki o pierdoletach.

No nie tego oczekiwałam tak szczerze.

Na przerwie - rozumiem, ale nie po to przychodze do niej, by słuchać wiecznie o czyichś problemach zdrowotnych, NFZ i dzieciach.

Sorry, ja jeszcze nie jestem na takim etapie. :)

Ten rok pokazał mi na kim warto polegać.

Ktoś "odszedł", Ktoś "doszedł".

Teraz wiem, komu naprawdę warto poświęcać swój czas,

którego mam tak niewiele.

Dziękuję.

Rozpoczęcie Nowego Roku do najlepszego nie zaliczam (haha),

ale cała organizacja Sylwestra na duuuży +, Kochani!

Kocham Go. ;*