I już czekam na te Wasze sweet focie z walentynek, robione telefonami, które tak uwielbiacie i z namiętnością wrzucacie na fejsa. Myślicie, że dzięki temu pokażecie jak to bardzo się kochacie, jacy jesteście szczęśliwi, jacy fajni... nie cierpię Was, bo nie cierpię takiego poczynania! A wiecie jaka jest prawda? Te Wasze zdjęcia, gówno odzwierciedlają! "kocham", "na zawsze razem"...blablabla... a tu zaglądam, a ten ma jeszcze focie swojej byłej- "kocham", ŻAŁOSNE! No pokazujcie jak to bardzo się kochacie, to takie urocze, chociaż wierząc "szkiełku", miłością, prawdziwym kochaniem, możecie nazwać uczucie które trwa dłużej niż 2 lata, bo to właśnie te dwa lata to czas zauroczenia, fascynacją drugą osobą, a prawdziwą miłością możecie nazwać coś co jest dłuższe, co się Wam nie znudzi przez ten dwuletni okres "próbny". I wtedy może uwierzę w te Wasze miłostki i "pełne miłości" zdjęcia, a tak naprawdę puste zdjęcia... robienie zdjęć telefonem, wszędzie! W samochodzie, na łóżku, w łóżku... wszędzie! Jak bardzo zeszmaciliście pojęcie fotografia, choćby zdjęcie, dlatego te Wasze nazywam fociami, bo to nie są zdjęcia. One nic nie oddają! Wole zrobić jedno zdjęcie na miesiąc, ale żeby coś oznaczało, żeby miało sens jego wywoływanie i układanie do albumu, dla naszych wspólnych potomków. Aaa! Bo Wy nawet nie wiecie czy będziecie mieć potomstwo! Uważacie, że tak, bo to podobno miłość do końca życia, ale tak naprawdę to... przykro mi... nie to, że w Was nie wierzę, no nie, ale przepraszam, nie mówcie o zaręczynach, wspólnym mieszkaniu, dzieciach itd. jak jesteście ze sobą niespełna kilka miesięcy. Sweet miłostki, imprezy i uśmiech do telefonu w celu uwiecznienia, kolejnego bezsensownego wypadu. Zdjęcia muszą mieć sens, muszą mieć myśl, skojarzenia. Widzę zdjęcie i wiem, co, jak, kiedy. Cieszę się, śmieje, wspominam. A nie, "hmm, to impreza, a tu kolejna impreza, o łał, patrz, impreza!"
Nie lubię Was, tych Waszych zdjęć, wpisów na fejsie, jacy to my jesteśmy szczęśliwi.
A później to najgorsze, robicie sobie jaja z choroby, oczerniacie naprawdę chorych ludzi. Popadacie w "depresję", ale impreza, focia, uśmiech i sweet wpisik musi być!
Chyba naprawdę jesteście chorzy, tylko wydaje mi się, że to nie jest depresja... ahaahha... -.-
Czuję się gorzej, nie mam czasu, jestem zagoniona pomiędzy pracą, uczelnią, a i sesja!
Miałam przyjaciół, nie mam przyjaciół, nie wiem czy kiedykolwiek będę miała przyjaciół...
Jak na dzień dzisiejszy, nie lubię Was, nie lubię zimy, życie jest do dupy, a i przestałam zbierać z podłogi brudne skarpetki mojego narzeczonego. Czytam za to książki (jak mam wolną chwilę), próbuję w nich odnaleźć siebie i chyba trafiłam: M. Nurowska- "Drzwi do piekła", a część druga to "Dom na krawędzi".
Przeczytajcie, zamiast dołować mnie sweet fociami, i swoimi "depresjami".
http://www.youtube.com/watch?v=R5eQqqnOx9c
Miłych Walentynek.
Użytkownik mycharmedworld
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.