11.11.12r. mały leśny ludek wybrał się z Marsjanami na spacerek po miejskim lasku. Omotany w chuściaka nie wystawiał buziaka. Dzień był pełen wrażeń sumą wielu zdarzeń. Po przejażdżce goferki u babci biedronelki. Ludek poznał się jeszcze potem z pierwszym w życiu psem i kotem. I wrocił do domu lecz nie samolotem.
A mamuśka odzyskała już wagę przedciężarową i nadal idzie w dół :D