Może zacznę od początku, tak by to wszystko miało jakąś spójność... 31.12.2017, pożegnanie roku. Dałeś mi wiele możliwości, kilka ważnych wyborów, nie schroniłeś mnie przed rozczarowaniem, bólem i łzami, pokazałeś, że warto ryzykować, dążyć do realizacji własnych marzeń. Byłeś i całkiem do dupy i całkiem niezły, jednocześnie. Pchałeś mnie w nowe wyzwania - Dom Strachów, zjedzenie krewetki, kraba z Aneta. Pokazałeś jak niewiele trzeba, by zabawa była przednia - Izabela i ' Iza miota nas jak szatanami', zabawa z falami na Chorwacji, kiedy walczyłyśmy z wściekłym morzem. Udowodniłeś mi, że szczęście to chwile kiedy Amelka nauczyła się jeździć na rowerze, Mikuś zaśpiewał cała piosenkę, a Ja upiekłam takie całkiem 'zajebiste' ciasto i wszyscy je jedzą. Pozwoliłeś mi spotkać wartościowych ludzi na mojej drodze życia, takich na których myśl serce się uśmiecha, były i burze i słońce i tęcza - to normalne, nie tylko ja przeżywam wzloty i upadki. Adekwatna do tej sytuacji jest piosenka ' i raz na lądzie raz na dnie - tak w życiu jest to każdy wie ', śpiewał ja bóbr w czerwonych spodenkach, z wielkim sentymentem do niej wracam za każdym razem. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wszystkim z Was Dosiego Roku, by ten Rok był lepszy od poprzedniego, byście byli szczęśliwi, spełniali swoje marzenia, pragnienia, dążyli do wyznaczonych celów, cieszyli się każda chwila tak jakby jutra miało nie być i nie bali się nowego Zdrowego, radosnego Nowego Roku kochani