No nie powiem, szybko minęły te 32 dni i już jutro w nocy się widzimy ! To nie dla Nas. Nic nie jest tego warte. Misia jest za mała.. nie wiem co mam odpowiadać na jej poranne : dzie (gdzie) tata?. Jak mam reagować na szklane oczka, gdy w drzwiach nie pojawia się ON. I to - mima (nie ma) taty...
Każdy telefon to nadzieja, że dzwoni tata. Każde puknięcie w drzwi to to że on wrócił. Już nie mówię o przejeżdżających samochodach. Niczym sobie nie zasłużyła na to. Ja też nie mam siły mówić - jest okej ! - gdy wcale nie jest. Żyje jak w jakimś amoku. od środy nie byłam na dworzu na czym oczywiście tak samo cierpi Misia. Kłade się do łózka od razu na lewy bok, żeby nie zwracać uwagi na to, że nie ma go za mną po czym wstaje wyciągam Misie i kłade obok siebie.. Dziś nawet nie odkładałam jej do łóżeczka. Jeszcze jakieś 24h. Będzie dobrze. Nigdy więcej nigdzie go nie puszcze, na pewno nie poza granice ... moich ramion.