żyję od daty do daty. ale.. czy żyję? nie wiem. chyba nie. chyba wcale. chyba nigdy. i może jestem sentymentalna, w głowie przewracam każdy dzień, choć było ich tak niewiele. mam dość, pożyczcie mi nerwy. pożyczcie mi siłę. pożyczcie cokolwiek, co mogłoby pomóc przetrwać mi ten czas. a ja krzyczę. wołam. zaraz skonam. pauza. głucha noc. tylko mój wewnętrzny krzyk, którego nikt nie słyszy.
źle. znów źle.
czy już nigdy nie będzie dobrze?
a ja.. tracę Cię
kawałeczek po kawałeczku.
co raz zimniej, co raz dalej, co raz mniej
potrzebuję Twoich pomocnych dłoni
rozpadaMY się
więc rozpadam się ja
nie obchodzę Cię ani trochę.
już nie.
ale czy kiedykolwiek?
i co to w ogóle znaczy "MY"?
niedługo.
tak czuję.
już czas.
krzyczę.
już czas.
i nieważne już te 201..