PRZESZŁOŚĆ. Ona nigdy nie da mi spokoju, choć na chwilę. Chciałabym... aby powróciły dawne chwile, które chciałabym przeżyć jeszcze raz. Przykro mi, że to tak się skończyło. Może gdybym podjęła inną decyzję było by inaczej, gdybym się zgodziła na bycie ze sobą to minęło by nam 9 miesięcy razem. Po tym czasie zrozumiałam jaka byłam głupia. W końcu mnie ktoś pokochał. A ja? "Uciekłam" . Bałam się tego, że mnie ktoś zrani. Nie zniosłabym tego. Miłość wyobrażam sobie taką, że w pewnym momencie serce zaczyna mocniej bić i wie się, że to jest to. Ale tak nie było w moim przypadku. Jednym słowem schrzaniłam. Po czasie stwierdzam, że ON jest dla mnie ważny, ale przecież mu tego nie powiem. Wyleczył się ze mnie. Nie zrobię mu tego kolejny raz. Może kiedyś, kiedy znowu spróbuje. Chcę, aby nasze relacje się poprawiły. Bardzo tego chcę. Lecz nie wiem czy da radę po takim czymś. No, ale jednak wyciągnął do mnie rękę. Zaproponował, abyśmy nie kończyli tej znajomości. Tęsknie za jego głosem, za tym jak mnie przytulał, za naszymi codziennymi rozmowami, za naszymi spacerami, za jego obecnością. Mogłam mu o wszystkim powiedzieć, ze wszystkiego się zwierzyć. Był moim najlepszym przyjacielem. Teraz zostaly mi tylko piosenki i piękne wspomnienia. Nasze pierwsze spotkanie, to jak się przytulaliśmy, to jak mnie dotknął, jak sobie pośpiewywaliśmy. To wszystko w jednej chwili zniknęło. Szkoda, że nikt nie wymyslił takiego czegoś, że mogłoby sie wrócić do przeszłości, aby naprawić swoje wszystkie błędy. Tego najbardziej pragnę ze wszystkiego. Może nie chciałam, aby on był moją MIŁOŚCIĄ? Może skrycie go kocham, lecz o tym nie wiem? BŁAGAM... NIECH WRÓCĄ TAMTE CHWILE... Oddam wszystko. Byleby je jeszcze raz przeżyć. I mimo tych wszystkich słów, które wypowiedzieliśmy w czasie kłótni... to i tak mi na nim zależy, jak na przyjacielu... Kto wie może kimś więcej? Może nie jestem gotowa na związek? Może nie chce go zranić? A może po prostu nie zasługuje na tak wartościowego człowieka jakim on jest? Jestem zwykłą, przeciętną dziewczyną. Czy potrafiłabym go pokochać tak jak on mnie pokochał? Czy on nadal do mnie to czuje? Czy on za mną tęskni? Czy on też sobie przypomina nasze wspólne chwile? Czy on też jak słucha naszych piosenek, akurat o mnie myśli? Powoli tracę sens życia. Napisać? Czy nie napisać? Zaryzykować czy też nie? Te pytania ciągle mnie prześladują. Najgorsze jest to, że nie potrafię sobie na nie odpowiedzieć. Najlepiej jakbym zniknęła z JEGO życia. Przynajmniej nie cierpiałby tyle czasu przeze mnie. I choć powiedział mi, że mu przeszło... to nie wierzę mu, bo jeżeli naprawdę mnie kochał to już nigdy nie przestanie... BĄDŻ I NIE ODCHODŻ, BO DRUGI RAZ TEGO NIE ZNIOSĘ!