Mru mru, po raz drugi. Tym razem UFOludek, którego już tutaj pewnie nie raz widzieliście. No i reeboczki Nico, jakby ktoś pytał.
Kolejny idealnie spieprzony dzień. Jestem taka zmęczona, że nie mam już ochoty na nic. Dziś jedyne co zrobiłam to leżałam, próbując jakimś sposobem nie zasnąć i oglądając przy tym zapomniane greys. Jak mi się uda kiedyś wyjść z tego domu to szczęśliwa będę, na prawdę. Albo raczej jak znajdę siły na to. Dziś humor, choć nie zdarzało mi się to już od dłuższego czasu, to na prawdę miałam zły. Dziwne myśli i zamuła. No ale żyjemy dalej. Mam ochotę na zwyczajne odreagowanie w gronie znanych mi sposób. Tak jak za dawnych czasów, ot co.
W szkole, w życiu bez zmian. Wkurza mnie tylko fakt, że gdy poukładałam sobie już wszystko, to nagle to wszystko musiało się spieprzyć. I będzie mnie to teraz gnębić, bo nie mogę przestać o tym myśleć. A muszę chyba odpuścić, tak po prostu.