Jestem taka zmęczona, że aż właścicie to tego pojąć nie mogę. Osiem lekcj to zbyt wiele dla mnie. Kartkówka z fizyki poszła słaaabo, a szkoda, bo nie była wcale aż tak trudna i wystarczyłoby zapewne tylko ciutkę moich chęci. Do tego cały dzień dzisiaj jakiś trudny i nie taki jak być powinien. Jak zwykle w środę jestem mega zmęczona i chyba zaraz ucieknę w kimę, bo dłużej tak nie wytrzymam.
Zjadłabym sobie coś dobrego :< Ogólnie ostatnio jakaś nienajedzona wiecznie jestem i wychodzę na klasowego żarłoka i żebraka przy tym. Cóóż, życie :p Jakoś więcej motywacji mam przez jedzenie w szkole, haha.
kurdę, chcę już weekend.
I ZA DUŻO MYŚLĘ CHYBA.