Wędrowanie po sklepach. Czynność niby tak banalna. Ale jednak... Zawsze może zdarzyć się cos niespodziewanego... Czy może być gorszego niż wyprzedaż ubranek w paski dla młodzieży w firmowych sklepach? Owszem, może być.
Zaczęłam patrzeć z niedowierzaniem na sklepową półkę. Szczęka mi opadła, dłonie zaczęły mi się pocić, miałam na przemian uderzenia zimna i gorąca... Czymże było to spowodowane?
'Emo-żel' - to sprawca całego mojego rozstroju emocjonalnego. Co prawda był oznaczony pewnym czarno-żółtym znaczkiem promieniowania... Ale i tak uważam, że rząd polski powinien coś z tym zrobić. Tak nie może być! A jakby tak Tinki Łinki to dostał w swoje łapki?! Co by wtedy się stało ze światem? Co by było z nami...?! Nie wiem. Ty pewnie tez nie. Ale kogo to obchodzi. Sama nawet nie wiem, po co komu taki emożelik. Może to kremik niewidzialności? Aby emo mogły się zaszyć w kącie a potem mogły narzekać, że nikt nie zwraca na nie uwagi? Tak czy siak, nie pragnę mieć go w swoim posiadaniu.
To była Alicja… No cóż… Ona go nie chce…
Ale ja go mam! Owy żelik jest na… obolałe i zmęczone nogi! Być może będąc w ciężkim stanie na naszych kończynach pojawiają się paski… Nie wiem… Nie sprawdzałam.
Aczkolwiek!
Z miłą chęcią oddam ten oto żel w dobre emo ręce (tu autorka chciała przerwać, by nakłonić czytelników do rozmyślań na tematy: ‘czy ręce emo mogą być dobre?’ i jeśli odpowiedź jakimś cudem jest twierdząca, to: ‘gdzie takowe znaleźć?’). Zdjęcie wykonałam dziś… Cieszę się, że aparat na tym nie ucierpiał…
Pe.eS. Nie pytajcie skąd mam ten żelik… Proszę…