Matko, chyba się kończę... Masa rzeczy na głowie, stresik i co? I jakaś kolka jelitowa. Brzuch boli masakrycznie, wziąć tylko skulić się na łóżku i modlić, żeby przestało boleć. Ale tak się nie da. Trzeba iść do szkoły, projekty, zaległości i te sprawy. Porażka...
Mimo tego całego bólu i nieprzyjemności miło wiedzieć, że są osoby, które się o Ciebie martwią. Przyjaciółki, znajomi, "braciszek". Fajnie siedząc w szkole odczytać sms'a z zapytaniem czy już wszystko dobrze albo dostać wiadomość, że gdyby w nocy coś się działo to mam natychmiast dzwonić, a On jest gotów pojechać ze mną na pogotowie. To się nazywa przyjaźń, najprawdziwsza, damsko-męska. Wbrew wszelkim stereotypom - tak, ona faktycznie istnieje. ;)
:))
https://www.youtube.com/watch?v=mPfCZo-hnEA