no ale wstań, ej no cegłaaa..

ryj max,

nie śmiać się, byliśmy trupami wtedy ;s

generalnie to tęsknie za tym biwakiem :c

było kul, wery!

o, albo wiem opowiem Wam moje wspomnienia z tamtejszego kaca

a więc,

jak samo zdjęcie wskazuje, wiadomo w jakim stanie byliśmy po owym wieczorze xd

dobra.

była jakaś ... kurde, która to była godzina? ... jakoś w granicach 6-8 rano.. obudziłem się.. najpierw zobaczyłem jakiś dziwny nieznajomy sufit.. na szczęście przypomniało mi się że jestem na choinku... wzrok niżej i chyba przed łóżkiem stoi Magda z Garstkiem, ale nie jestem pewien, nie pamiętam, zdaje mi się że jeśli tam byli to się śmiali. chyba ze mnie i z... czytajcie dalej, no mniejsza o to.. wzrok w prawo.. patrzę a koło mnie leży Cegła, trochę dalej, koło Cegły leży Pilich.. ja tak myślę co tu się kurwa dzieje.. przebudziłem się bardziej, potem trochę nie pamiętam, potem trochę bardziej nie pamiętam.. yy potem jakoś ja znalazłem się po lewej stronie łóżka a Cegła po prawej jak widać na zdjęciu, nie pytajcie jak to się stało, bo nie wiem ;s..

następnie jakoś Pilich mi zaproponował piwo, ja z lekką niechęcią się zgodziłem, i przyniósł mi. piłem je chyba z pół godziny... tak mi nie smakowało wtedy XD w każdym bądź razie, postanowiłem dobudzić Cegłe, więc szturcham go i mówię 'ale cegła nooo, weź wstań ej no weeeź...' potem trochę mi się nie pamięta, i następnie Pilichowi się zachciało fajek, więc decyzja była niestety jasna...idziemy do sklepu, Pilich szukał odważnego śmiałka, który w stanie chujowizny z gnojem pójdzie do odległego o jakieś 1,5km sklepu po fajki...

zgodziłem się.

miałem na sobie koszulę, spodenki brązowe, i jakieś skejty, no w każdym bądź razie wygladałem jak pajac..

droga się dłużyła i dłużyła... szliśmy poprzez drogi polne, las, drogę w lesie, wiskę, następnie znów przez drogi polne aż do sklepu u Grażynki :D zadowoleni z siebie idziemy dumnie do drzwi sklepowych, i nagle ujrzeliśmy kratę. reakcja jednolita : 'KURWA!...'.

idziemy do domu właścicielki sklepu.. pukamy.. dzwonimy, nikogo nie ma.

załamani usiedliśmy na krzesełkach przy sklepie i i z uwagi na nasz stan nie byliśmy w stanie się stamtąd ruszyć. ja mało co nie zasnąłem na tym krześle z głową opartą o siatkę ogrodzeniową, Pilich nie wiem co tam robił,

ale na całe nasze szczęście po kilkunastu minutach przyjechała właścicielka sklepu, która raczyła otworzyć swe drzwi sklepowe, Mikołaj zakupił swe  papierosy, i postanowił kupić nam po drinku, lecz okazało się że drinków nie ma ;( więc pani nam zaproponowała po reddsie, wzięliśmy, ja tam sobie jeszcze jakiś soczek porzeczkowy kupiłem XD i ruszyliśmy dalej

wracamy przez te pola i wieś i nagle ujrzałem bardzo przyjemną łąkę na której postanowiliśmy posiedzieć i czilautowo w klimacie fajnym spić to 'piwo'. i tak zrobiliśmy, Pilichwi, z racji że nie chciało mu się już czekać zadecydował powrót do domu! pomógł mi wstać i wyruszyliśmy dalej spowrotem.. podróż już nie była taka długa, jakoś lepiej się szło. dotarliśmy do domu, ogarnęliśmy co się da a za kilka godzinek przyjechały Czoks i Papaj, potem poszliśmy nad jezioro i mieliśmy ciekawy wieczorek :D .

to była tyklo historia z kilku godzin mojego życia, a jak bardzo dotykająca :(

jakbym opisywał cały biwak, nawet bez tych kwestii których nie pamiętam XDDD to by powstała wielka epopeja!! tylko z 3 dni :]

generalnie to mi tego brakuje ;( było wyśmienicie XD

pozdro dla was ludki! :*

taka oto była moja smutna historia, tymczasem spadam, yow! :*