Dzisiejszy dzień? Porażka! Głowa mnie boli. Spać mi się chce.. a co najdziwniejsze, 99% mnie odmawia mi posłuszeństwa. Tylko głowa dziś myślała rozsądnie i jej posłuchałem, zostawiając to wszystko i próbując przekroczyć największy mur. Co się stało? Wracam dziś z praktyk.. właściwie przed chwilą. I kogo zobaczyłem? No jak myślicie? W jednym momencie zwolniłem do 4kroków/m, czułem, jakby każda moja noga ważyła ze 40kg a do tego obrócić głowy od Jej strony się nie dało. Zupełnie straciłem kontrolę nad ciałem. Po 5m stałem na środku drogi i krzyczałem we wnętrzu: "no rusz się kurwa bo Cię tir rozjedzie!" i nic. Ani drgnięcia. Wszystko chciało, żebym do niej poszedł. Tylko głowa wciąż wiedziała, że Ona może tego nie chcieć. Że będzie gorzej. Dalsza droga do doma zajęła mi ponad 15minut.

Nie jestem w stanie napisać nic więcej. Nie mam siły nawet ruszać palcami. Czuję, jakby całe moje ciało i serce zostało tam na drodze wpatrując się w Nią...

/ja wysiadam.