Dzień drugi.
Około 1100 kalorii.
Od razu lepiej.
A co do aktywności, to z ćwiczeń był.
Ale dzisiaj, w upale, 33 stopniach w cieniu, pojechałam rowerem nad jezioro.
Czyli razem około 20 kilometrów + pływanie.
Tak więc w sumie jestem zadowolona.
No i poczytałam.
I wypiłam około 3 litrów płynów dzisiaj.
I nie zjadłam nic niezdrowego. Mimo, że mogłam.
Jeśli jutro mam jechać z K. nad inne jezioro muszę dobrze to rozegrać.
Niby powinnam normalnie wypić piwo ze znajomymi.
Ale nie chcę wybijać się z rytmu, to raz.
A dwa nie chcę, żeby skończyło się to tak jak ostatnio, czyli syfiastym żarciem.
Ehh, sama nie wiem.
Jutro rano się chyba zważę. Jak zobaczę coś ciekawego (hahahah) to napiszę.
Czyli nie napiszę.
Chciałabym być już chuda.