ugh, fu.
Dzsiaj przyjrzałam się swojemu ciału. I stwierdzam, że po prostu fu. Mam jakiś obleśny brzuszek, okropne uda, pupe i w ogóle. Fu.
Podłamałam się aż. Cały czas mam widok siebie z lutego w głowie. A tutaj się z tego zrobiło jakieś potworne, obrzydliwe coś.
Muszę zapierniczać, jak chcę zdążyć do wakacji.. Inaczej całe lato będę chodziła w długich spodniach jak jakiś debil.
Na dzień dzisiejszy, prędzej zapadłabym się pod ziemię, niż założyła krótkie spodenki na gołe nogi. Fu.
Ale poćwiczyłam dzisiaj chociaż. Mimo, że myślałam, że nie dam rady, bo wciąż czuję łydki po wczorajszym bieganiu.
A: rozgrzewka mel b, xhit intense ab, tiffany boczki, mel b abs, xhit nogi, rozciąganie.
Z jedzeniem nie jest tak ciekawie. Jakoś nie mogę obciąć tego bilansu. Jem po ok. 1600kcal dziennie.
Ale dzisiaj już o tyle dobrze, że okres mija i już nie pochłaniam wszystkiego jak odkurzacz.
Ale właśnie. Okres mija, a brzuszek dalej jest, czyli to nie okres był powodem, ale moje jedzenie wychodzi teraz na wierzch.
Ehh, jakiegoś doła mam z tego wszystkiego..
Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395