Różnica cywilizacyjna jednak momentami powala ... oczywiście wszystko z poprzedniej notki jest dalej w mocy. Ale kolejne różnice się dalej rzucają w oczy jak diabli. Chociażby głupie napicie się piwka na świeżym powietrzu:
Wrocław - albo jakaś własna działka, ogródek - oczywiście o ile sąsiad nie podkabluje, albo jakieś krzaki nad stawami, gdzie policja nie dotrze i nie wypisze świstka na 100 zł ... no i komary żrące wszystko co się da ... chociaż przy naszej polskiej "ułańskiej fantazji" chyba to rozumiem ...
Oulu - ławeczka, centrum miasta, komarów - nawet nie było tak dużo, nie to co na Nallikari :D no i spokój ludzi po wypiciu, a nie po naszemu ...
W sumie, może 2 tygodnie spędzone tam to za mało, by się wynudzić, pewnie jak jest zimno i ciemno to się chce stamtąd wiać, ale z tego, co pamiętam, to mi jakoś to parę lat temu wybitnie nie przeszkadzało ... lubię to miasto i ten kraj ... i tyle ;)
przyszłe wakacje - koniecznie Finlandia, innej opcji nie ma ... trzeba już zacząć zbierać kasę na samolot, noclegi, wynajem samochodu itd itp ;) no i na D90 ... a może to uda się szybciej ...