Ale Masuyama już wtedy wyczuwał owe zimne płomienie bijące ze sceny od jego powściągliwej postaci. Nie dostrzegała jeszcze tego nie tylko szeroka publiczność, co oczywiste, ale nawet nikt spośród krytyków teatralnych nie zwrócił na to uwagi. Żaden z nich nie dostrzegł tej szczególnej cechy Mangiku, jaką od samych początków scenicznej kariery były niby dobywające się spod śniegu rozżarzone ognie, rozświetlające jego grę. Dzisiaj wszyscy opowiadają o tym, jakby to było ich własne odkrycie.
Yukio Mishima, "Zimny płomień"