"Topielec w objęciach dziwożony"
Czasem, kiedy jestem zmęczona czuciem ogromu wszechświata, znużona tęsknotą i zdezorientowana brakiem poczucia czasu... Czasem chciałabym lubić gotować i piec. Radośnie myśleć o ciastach, babeczkach, nowych przepisach na pieczonego kurczaka czy jakieś zmyślne naleśniki - ale to by było... miłe. Ale spokojne. Chciałabym cieszyć się studiami czy pracą; albo chociaż martwić się nimi. Może nawet chciałabym rozglądać się za swoim gniazdkiem (ach, jak te słowa smakują!) i ufnie patrzyć w przyszłość. Chodziłabym na kawę z moimi ludźmi, delektowała się z nimi lodami i zaśmiewała do łez z jakichś ich życiowych historyjek. Ale by było mi błogo, słowo daję, po prostu wybornie. Czasem marzę, żeby cokolwiek tutaj miało dla mnie znaczenie, żebym potrafiła prawdziwie przeżywać coś, co jest wpisane w bycie człowiekiem - mam na myśli człowieka dzisiejszego, teraźniejszego, człowieka pośród swoich.
Całe szczęście, że tylko czasem.